|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Madd19
Obserwator
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Legnica Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:48, 05 Maj 2010 Temat postu: Miłość w Blasku Fleszy [B] - Prolog + Rozdział 1 [05.05.10] |
|
|
[B] - NA RAZIE
Na chomiku dostępne do 5 rozdziału. [link widoczny dla zalogowanych]
[img]http://s726.chomikuj.pl/ChomikImage.aspx?k=1351914&t=634086928392761067&id=285063923&vid=285063923[/img] - wiem, że dziwny, ale się starałam. A to Hollywood do treści dużo się nie ma... ale mi pasowało.
Po 1. To jest romans. Jak dużo moich dzieł. Po 2. Wiem, że niby tandetny pomysł (później się rozkręca), nie wszystkim się podoba, w dodatku ci co myślą, że to będzie jedno wielkie "big love" to się mylą. Po 3. Jeśli myślicie, że zmieniłam pomysł z filmu Starstruck Disneya to się mylicie, bo po a). pomysł był wcześniej, zanim oni na to wpadli, po b) nawet pierwszy rozdział się znalazł na chomiku przed premierą, po c) nie oglądałam tego.
Hm, to chyba wszystko co miałam do powiedzenia.
Opis: Kto by pomyślał, że zwykła dziewczyna może poznać sławnego aktora? Że może nawet zacząć z nim chodzić? Ale czy związek ze sławną osobą jest naprawdę taki bajkowy, skoro każdy ich wspólny krok rejestrują aparaty fotoreporterów? Czy Izzy wytrzyma w związku w blasku fleszy?
A więc: Enjoy (the silence xD)!!
<b>PROLOG</b>
W kiosku na lotnisku było słychać głośny, dziewczęcy pisk.
- Ałł! - Ciemnowłosa dziewczyna zasłoniła ucho.
- Sorki, ale paaatrz! - zaczęła mówić jej blond włosa koleżanka
wskazując na plakat w środku gazety.
DOMINIC JOHNSON. - mówił napis na plakacie.
Ciemnowłosa dziewczyna westchnęła głęboko, gdy jej przyjaciółki
wzdychały na widok plakatu ulubionego aktora.
Ona, mimo iż również uważała, że chłopak jest śliczny, nie wzdychała ani
nie mówiła, że „Się Zakochała”. Przecież to tylko jakaś gwiazda, której i
tak nigdy nie spotka. Zresztą... Kto wie jaki on jest naprawdę? W końcu to
aktor, nie?
- No co? Zdjęcie jak sto pięćdziesiąt...
- No weźź! Nie powiesz mi, że nie wzdychasz do jego plakatu! Zobacz
jaki słodki!
- Owszem, to chyba najprzystojniejszy mężczyzna jakiego widziałam
– w myślach dodała „Tylko ciekawe ile w tym Photoshopa?”...
- Wara od mojego Doma! On jest mój! Weźmiemy ślub... i będziemy
mieli gromadkę słodkich Domusiów!
Ciemnowłosa dziewczyna wywróciła oczami.
- Wiem, że jesteś taka rozgoryczona, bo zerwał z tobą Sam.
- To była obopólna decyzja...
- Ale to on wygrał tę walkę.
- Jaką walkę?
- O to, kto szybciej znajdzie sobie nowego partnera. A przecież Sam
spotyka się z Mirandą.
- Co proszę?! Ale nie ważne. Ciesze się jego szczęściem.
- Musisz sobie u tej kuzynki znaleźć jakiegoś fajnego kolegę. Zresztą
w Nowym Yorku o to nie trudno, nie?
- No raczej...
<i>Pasażerowie Lotu do Nowego Yorku, proszeni są o przyjście na
odprawę. Pasażerowie Lotu...</i> - Rozległ się komunikat.
- Muszę iść. - powiedziała brunetka, a blondynka ją mocno uściskała.
Brunetka pognała do odprawy a blondynka ruszyła do wyjścia z
lotniska...
<b>ROZDZIAŁ 1.</b>
<i>When We First Met</i>
Automatic Loveletter
Brunetka próbowała wcisnąć swoją torbę na półkę nad siedzeniami,
kiedy usłyszała za plecami:
- Daj, pomogę. - ktoś pomógł jej wsadzić torbę na miejsce.
- Dziękuję – powiedziała odwracając się i wtedy zaniemówiła.
Przecież to był Dominic Johnson! Ten aktor!
- O. Mój. Boże! Przecież ty jesteś!... - ale nie skończyła bo blondyn
przytkał palec do ust.
- Ciii! - szepnął. A dziewczyna, ku uldze aktora nie powiedziała nic
więcej.
Rozumiała, że ktoś może chcieć prywatności, a przecież gdyby tylko
powiedziała jego imię, zleciał by się tutaj tłumik fanek.
Usiadła na swoim miejscu, a aktor spoglądając na bilet stwierdził, że ma
miejsce obok niej.
Miał cichą nadzieję, że jego sąsiadem/sąsiadką w samolocie będzie jakaś
staruszka, która albo go nie rozpozna albo od razu zaśnie.
Niestety, (albo stety) trafiła mu się dziewczyna na oko w jego wieku
wpatrująca się w niego wielkimi zielonymi oczami.
Rozejrzał się, ale chyba nikt nie zwrócił na nich uwagi.
- Dzięki. - powiedział chłopak.
- Za co?
- Że nie piszczysz na mój widok.
- Nie ma sprawy. Domyślam się, że musi być wam, gwiazdom, ciężko.
- Taa... - cała ich rozmowa była prowadzona w miarę szeptem.
- Connor był moim ulubionym bohaterem! Wiesz jak ja się załamałam,
gdy Rose wybrała Steve'a a Connor „wyjechał”?! Czemu wywalili
cię z obsady „Niedojrzałej miłości”? - spytała dziewczyna,
wymieniając tytuł serialu, dzięki któremu Dominic stał się tak znany.
- Nie wywalili. Sam odszedłem.
- Szkoda, bo Connor był najlepszą osobą w serialu. - chłopaka
ucieszyło to, że dziewczyna nie uważa go za Connora, jak wiele osób
myślało.
Częściowo także dlatego odszedł z tego serialu. Bo wszyscy widzieli w
nim tylko Connora, a on chciał również grać w innych filmach i pokazać
się od innej strony.
- Hm, może to dziwnie zabrzmi, ale mogę autograf?
- To już nie brzmi dziwnie, i jasne. - dziewczyna chciała wyciągnąć
notatnik z torby, ale Dominic ją powstrzymał, wyjął torbę z półki i
podał ją jej.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. - podała mu długopis i niebieską karteczkę z notatnika.
- Jak masz na imię? - spytał po chwili.
- E... Izzy.
- Ładne imię. - powiedział szczerze Dominic, zanim zdał sobie sprawę
co powiedział.
- Pewnie mówisz to każdej dziewczynie, dla której piszesz autograf.
- Zazwyczaj, ale nie zawsze szczerze. - Dziewczyna spuściła głowę
rumieniąc się i uśmiechając przy tym. Przełknęła żar policzków i
spojrzała na aktora.
Chłopak kończył właśnie podpisywać karteczkę.
- Proszę. - podał długopis i karteczkę Izzy, a ta zerknęła na tajemniczą
dedykację napisaną schludnym pismem.
<i>Dla Izzy, dziewczyny, która mnie „uratowała”.
Dominic Johnson</i>
- Ile z tego co piszą o tobie jest prawdą? - spytała
- Nie wiele. Ani jeden związek.
- Naprawdę?!
- Mhm. No. Może jeden. - zaśmiał się cicho.
- Masz siedemnaście, prawda? - dopytała się.
- Tak. A ty?
- Szesnaście. Wciąż nie mogę uwierzyć, że miałeś tylko piętnaście lat
jak grałeś w „Niedojrzałej...”! - I tak dość szybko zleciał im lot, gdy
rozmawiali.
Kiedy samolot wylądował na lotnisku, wszyscy pasażerowie zaczęli
wylewać się z samolotu.
Dziewczyna wzięła walizkę i szukała kogoś wzrokiem.
Chłopak wziął bagaż i odszukał kogoś wzrokiem. Znalazł ją rozglądającą
się za kimś. Już ruszył w jej kierunku, chcąc poprosić o numer telefonu,
kiedy ktoś zagrodził mu drogę. A kiedy znów miał przejście, ona stała
parę metrów dalej tuląc się do wysokiego, brązowowłosego chłopaka.
Obok stała złotowłosa dziewczyna i wrzeszczała na chłopaka.
Aktor zrezygnował z próby i biorąc bagaż wyszedł przed lotnisko, gdzie
zniknął w tłumie żółtych taksówek.
Izzy ściskała Adama, a Summer wrzeszczała na swojego chłopaka. Jak
zawsze czegoś nie zrobił. Mimo wszystko byli parą prawie od
piaskownicy, i tym sposobem Adam był dla Izzy jak rodzina.
Summer, kuzynka Izzy miała złote, kręcone włosy i brązowe oczy.
Zawsze była pogodna, co pasowało do jej imienia.
Natomiast Adam, był szczupłym i wysokim brunetem z nieziemskim
uśmiechem i ciepłymi brązowymi oczami.
Uzupełniali się nawzajem, przez co tworzyli świetną parę od naprawdę
wielu lat.
- Adam, mógłbyś wziąć bagaż Izzy?
- Oczywiście. Czy mógłbym odmówić? - puścił oczko do Izzy, co
znaczyło tylko jedno. Nabijał się ze swojej dziewczyny.
Wpakowali walizkę do bagażnika samochodu chłopaka i wsiedli do auta.
Adam zawiózł ich do domu cioci Sophie.
Cioci jeszcze nie było, więc Summer postanowiła pokazać Izzy jej pokój.
Właściwie, jakby było co. Przecież zawsze tam nocowała, gdy
przyjeżdżała w odwiedziny.
Niewielki, jasnozielony pokoik z dużą szafą, łóżkiem, kilkoma obrazami,
półką na książki i szafką nocną. Na półce stały już jej książki, bo przecież
i tak nikt nie mieszkał w tym pokoju oprócz niej. Łóżko było już
pościelone, nawet kilka jej ubrań wisiało w szafie. Wszystko tak, jakby
mieszkała tu na co dzień.
Przez cały tydzień Dom siedział w apartamencie w hotelu Plaza. Miał
już dość, ale jego nadrzędnym celem było odpoczęcie od sławy. Taa...
Śmieszne.
Manager załatwił mu apartament w Nowym Yorku. W jednym z
najludniejszych miast w Stanach. I jak on miał tu odpocząć?!
- <i>Wmieszaj się w tłum.</i> - mówił Kelly.
Łatwo mu mówić...
Najgorsze chyba, było to, że Dominic zadręczał się tym, że nie zatrzymał
jednak tej dziewczyny, Izzy. Była naprawdę ładna, a przy tym, nie robiła
afery o to, kim on jest. Jego myśli ciągle krążyły wokół niej. Jej zielonych
oczu i ciemnych włosów.
W końcu nie wytrzymał tej bezczynności i, sprawdzając uprzednio w
internecie, udał się do jednego z klubów mieszczących się w Wielkim
Jabłku. (Popularne określenie na NYC)
Izzy właśnie ubierała ciemnogranatową tunikę, do tego czarne rurki i
trampki. Nie zamierzała wystrajać się w jakieś dziwne ciuchy z cekinami,
do tego klubu.
Adam i Summer ciągnęli ja do klubu Seven Heaven. Chcieli ją wyciągnąć
do miejsc, do których normalnie nie chodzi. Zszokował ją fakt, że się tam
dostanie. W końcu to klub, prawda? A ona ma szesnaście lat.
Ale jak to mówią: Dla chcącego, nic trudnego.
Wystarczy mieć, jak jej o rok starsza kuzynka, znajomości.
Poszła za Adamem i Summer do tego srebrnego klubu i rozejrzała się.
Ściany były białe, podłogi z metalicznym połyskiem. Po parkiecie snuła
się mgła a reflektory rzucały na niego wielobarwne smugi. Weszła po
krótkich, czterostopniowych schodach na teren barku. Było tam wiele
jasnych kanap, miękkich jak niebiańskie chmurki, barek, kelnerki –
aniołki i drzwi prowadzące do kuchni.
Kto jada w takich zadymionych klubach?! - chciała spytać, jednak się
powstrzymała.
Przysiadła na jednej z kanap. Jej przyjaciele wywijali dziwne, nieznane
nikomu innemu, figury, jednak wyglądali przy tym na profesjonalistów.
- Hej, zatańczysz? - usłyszała pytanie od strony dwudziestoparolatka
siedzącego obok. Właściwie, czemu nie?
Dominic wyszedł wieczorem z apartamentu w jeansach, białym Tshircie
i ciemnych Ray – Bansach na nosie. Na czas jazdy windą
ściągnął je wzdychając ciężko.
Winda zatrzymała się parę pięter niżej i do środka weszły dwie
dziewczyny. Nawet nie zwróciły na niego początkowo uwagi. Ale, kiedy
zrozumiały z kim są w windzie, zaczęły piszczeć:
- Sookie! To on! To Connor!
- O mój boże! O mój boże! Coooonor!
Ten „Connor” chyba przeważył szalę, bo Dom nacisnął guzik i na
następnym piętrze, gdy winda się zatrzymała, wysiadł z niej szybko i
zszedł spokojnie po schodach. Nigdzie mu się nie śpieszyło.
Będąc w lobby hotelu, założył ponownie okulary i wyszedł na ulice
Nowego Yorku.
Gdy już znalazł się w środku tego klubu przeżył szok. W jego rodzinnym
mieście, na stówę by takich nie było. A raczej pewnie były, ale nie takie.
Ale co on tam wie? Nigdy nie był w żadnym u siebie. Tylko jak był
aktualnie w Los Angeles, przyjaciele wyciągali go do takich różnych
miejsc.
Rozejrzał się i podszedł do barku.
Zamówił na rozgrzewkę jakiś bezalkoholowy trunek. Sięgnął po niego,
kiedy jakaś dziewczyna podeszła do niego i szepnęła, ocierając delikatnie
ustami o jego ucho:
- Zatańczysz?
- Nie dzięki. - powiedział wskazując na napój. Tak naprawdę ta
dziewczyna wyglądała jak dziwka. Nie tak, że się mówi, tylko jak
taka prawdziwa dziwka. Ale kto tam wie... Odeszła zarzucając
włosami.
Pił przez chwilę czystą wodę, kiedy ponownie usłyszał (tym razem głos
był jakby trochę inny) pytanie o taniec.
- Już mówiłem, że... - odwrócił się, żeby powiedzieć dziewczynie,
żeby spadała, kiedy zobaczył roześmiane, niebieskie oczy, blond
włosy i wisiorek w kształcie serca. - Rachel! - zawołał i rzucił się na
dziewczynę. Przytulił ją mocno, aż dziewczyna jęknęła z bólu.
- Wiem, że się za mną stęskniłeś, ale nie przy ludziach, Młody –
zażartowała, a Dom wypuścił ją z objęć. - A tak na serio, to już mnie
żebra bolą. Jak ci idzie odpoczynek od sławy?
- Raczej kiepsko. Chcesz coś? - spytał kiwając głową na barek.
- Nie, dzięki. Przyszłam tutaj, bo mój sprzęcior w komórce powiedział
mi, że tu jesteś.
- Śledzisz mnie? - zażartował
- Jasne, jeszcze czego?! Byłam twoją niańką wystarczająco długo!
Jakby rodzicom nie wystarczyła jedna córka. Zachciało im się syna!
Spojrzał na siostrę z niedowierzaniem. Nie mógł uwierzyć w to, że
dziewczyna przyjechała tu od rodziców lub z Uniwerku.
- Brakowało mi ciebie, Brat. - powiedziała.
- Dawno się nie widzieliśmy, co? I jak tam? Kolejny rok studiów?
- Wiesz, nieźle. Jeszcze rok i będę je miała za sobą. A ty? Jak się
czujesz?
- Czemu Nowy York?! Jak ja mam tu spokojnie przebywać, jeżeli, jak
na przykład dziś, windą nie mogę jechać!? - popatrzył na parkiet,
gdzie każdy wywijał się w swoim rytmie. Nagle jego wzrok utkwił w
ciemnowłosej dziewczynie tańczącej z jakimś facetem. Oddech lekko
mu przyspieszył.
- Czemu nie mogłeś?... - zapytała Rachel
- Bo fanki rozpoznały we mnie Connora.
- Aha... - zaczęła się śmiać, a chłopak wciąż patrzył na dziewczynę w
trampkach. - No idź do niej.
- Co? - spytał spoglądając na siostrę.
- Od jakiegoś czasu patrzysz na tamtą dziewczynę. Idź do niej.
- Nieee... - mruknął i odwrócił się zatapiając swoje usta w wodzie.
- No weeeeź... Dobra. Ja idę. Daj mi kartę do swojego apartamentu.
- Co?
- No... muszę gdzieś spać, nie? Duża, rozkładana kanapa brzmi
świetnie. Zwłaszcza w tak luksusowym miejscu. - Dominic z
westchnięciem wyciągnął kartę z kieszeni i podał siostrze z
niechęcią.
- Nie mam zamiaru spać na kanapie. - powiedział.
- Ależ żeś się zrobił wygodnicki!
- Nieprawda!
- Prawda. A teraz idę. Do zobaczenia później. I baw się dobrze, Młody.
Izzy po tańcu z tamtym dwudziestoparolatkiem usiadła na
poprzedniej kanapie. Wcześniej wydawało jej się, że widziała w
tłumie znaną gwiazdę. Doma... Ale to nie możliwe. Pewnie ma już
zwidy przez to, że raz go spotkała.
Ale, gdy usłyszała dwie dziewczyny, zaczęła mieć wątpliwości w
swoje halucynacje:
- Widzisz tamtego chłopaka, przy barku?
- Nooo... Słodki.
- Przypomina mi Dominica Johnsona. Ach... Idę go zagadać.
- Nie. Ja idę. - Druga dziewczyna wstała i podeszła do chłopaka,
jednak ten ją spławił. Izzy uśmiechnęła się pod nosem i parsknęła.
Koleżanka tamtej odwróciła się i spojrzała na nią wilkiem.
- A ty co? Może ciebie by nie spławił?
- Nie wiem i nie mam zamiaru sprawdzać. Zresztą patrz... to chyba
jego dziewczyna, prawda? - do chłopaka podeszła blondynka, a on ją
uściskał. Mimo iż miał okulary przeciwsłoneczne na nosie,
rozpoznała po jego rysach sąsiada z samolotu. To na pewno był on.
Więc czemu wydawało jej się wcześniej, że w samolocie z nią flirtował,
jeżeli to jego dziewczyna?
Wstała i ruszyła ponownie w stronę parkietu.
Po upływie jakiegoś czasu tak bardzo chciało jej się pić, że postanowiła
podejść do barku. Zamówiła od razu litrową butelkę i zaczęła z niej pić.
Nawet nie zauważyła, że ktoś jej się przygląda.
Gdy już wypiła 1/3 butelki spojrzała w bok.
- Cześć – powiedziała do blondyna.
- Hej. Nie myślałem, że jeszcze cię spotkam.
- Ja również nie wiedziałam, że kolejny raz zobaczę sławną osobę,
która przez prawie cały czas przewija się przez okładki magazynów.
- Pewnie niedługo moja gwiazda zacznie blaknąć w świetle kogoś
innego. Jeszcze chwila a pojawi się jakiś sobowtór Zacka Efrona czy
innego Pattinsona. - dziewczyna zaśmiała się.
- Myślisz, że tak łatwo ci odpuszczą?
- Dopóki nie zagram w jakimś kasowym filmie, to tak. A teraz będę
miał zamiar lepiej dobierać scenariusze. Im gorszy i mniejsza
możliwość na hit, tym lepsza propozycja dla mnie.
- Pan Wielki Gwiazdor, nie chce być już tak znany? - powiedziała
kpiąc. Nie powinna, jednak coś jej mówiło, że on się nie obrazi.
Zresztą, co ją obchodziło co on o niej pomyśli? Przecież nie będzie
mu dupy lizać tylko dlatego, że jest sławny.
- Czy ja wiem? Mam dość tego, że paparazzi wszędzie za mną łazi, że
gdziekolwiek się pojawię ktoś piszczy na mój widok. Że dostaję
różne niemoralne propozycje...
- Naprawdę złe są te propozycje?
- Nie wiem, ale wiem, że na pewno większość dziewczyn – ba! Pewnie
wszystkie, leci na mnie tylko dlatego, że jestem sławny, nie dlatego,
że naprawdę mnie jakoś tam doceniają. - to wyznanie zdziwiło Izzy.
Była pewna, że takie sławy to chcą tylko więcej kasy, rozgłosu czy
też głupich i naiwnych fanek, które się z nimi prześpią, bo „są
zakochane”. Ceniła właśnie te gwiazdy co są sławne, a nie ma o nich
za dużo w gazetach, portalach ploteczkowych czy innych. Te które
cenią prywatność. Nie wiedziała co sądzić o nim. Była jego fanką, a i
owszem. Miała nawet pudło z wycinkami. Plakaty... Ale nie to, że
wiedziała jaki on jest z tych kilku wywiadów czy informacji. A, była
tego przekonana, prywatności nie chronił. W końcu, co była gazeta,
było o nim. Ale teraz, gdy usłyszała te słowa, nie miała pewności,
czy dobrze go osądzała.
- Wiesz, jesteś inny niż mi się wydawało.
- Naprawdę?
- Tak. Myślałam, że... - nie dokończyła. - No cóż. Miałam inne, raczej
złe mniemanie o takich gwiazdach jednego serialu, które są
rozchwytywane.
- Nie dziwię się. Ale mogę jeszcze bardziej zmienić twoją opinię,
jeżeli dasz mi szansę.
- Tak, a jak?
- Spotkajmy się jutro po południu u mnie w hotelu. Wyjdziemy na
miasto, albo zostaniemy w hotelu. Jest tam basen, restauracja... Co ty
na to?
- Zgoda.
- W takim razie świetnie. - uśmiechnął się do niej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Madd19 dnia Czw 17:22, 06 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Rossbell
Gość
|
Wysłany: Czw 13:58, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Żeby nie było jestem pierwsza xD
Potem edytuję i skomentuję bo teraz czasu brak^^ Ale PIERWSZA!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blueberry
Fanatyk
Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 1068
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z owond. Płeć:
|
Wysłany: Czw 15:34, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Biorę się za czytanie...
To co od razu widzę: znowu jakieś dziwne dzielenie tekstu. Czemu odbijasz od razu w połowie strony? Unormalnij to
/czytam../
Łojoj. Prolog oj oj pisk. Znaczy, no tragicznie nie jest, ale masz pecha - ja oglądałam Starstruck i mamy tu problem ... xD
Cytat: | W kiosku na lotnisku było słychać głośny, dziewczęcy pisk.
- Ałł! - Ciemnowłosa dziewczyna zasłoniła ucho.
- Sorki, ale paaatrz! - zaczęła mówić jej blond włosa koleżanka
wskazując na plakat w środku gazety.
DOMINIC JOHNSON. - mówił napis na plakacie.
Ciemnowłosa dziewczyna westchnęła głęboko, gdy jej przyjaciółki
wzdychały na widok plakatu ulubionego aktora.
Ona, mimo iż również uważała, że chłopak jest śliczny, nie wzdychała ani
nie mówiła, że „Się Zakochała”. Przecież to tylko jakaś gwiazda, której i
tak nigdy nie spotka. Zresztą... Kto wie jaki on jest naprawdę? W końcu to
aktor, nie?
- No co? Zdjęcie jak sto pięćdziesiąt...
- No weźź! Nie powiesz mi, że nie wzdychasz do jego plakatu! Zobacz
jaki słodki!
- Owszem, to chyba najprzystojniejszy mężczyzna jakiego widziałam
– w myślach dodała „Tylko ciekawe ile w tym Photoshopa?”...
- Wara od mojego Doma! On jest mój! Weźmiemy ślub... i będziemy
mieli gromadkę słodkich Domusiów!
Ciemnowłosa dziewczyna wywróciła oczami.
- Wiem, że jesteś taka rozgoryczona, bo zerwał z tobą Sam.
- To była obopólna decyzja...
- Ale to on wygrał tę walkę.
- Jaką walkę?
- O to, kto szybciej znajdzie sobie nowego partnera. A przecież Sam
spotyka się z Mirandą.
- Co proszę?! Ale nie ważne. Ciesze się jego szczęściem.
- Musisz sobie u tej kuzynki znaleźć jakiegoś fajnego kolegę. Zresztą
w Nowym Yorku o to nie trudno, nie?
- No raczej...
Pasażerowie Lotu do Nowego Yorku, proszeni są o przyjście na
odprawę. Pasażerowie Lotu... - Rozległ się komunikat.
- Muszę iść. - powiedziała brunetka, a blondynka ją mocno uściskała.
Brunetka pognała do odprawy a blondynka ruszyła do wyjścia z
lotniska... |
Czerwone: powtórzenia MASAKRYCZNE. Nie problem byłoby je tu nazwać, albo wspomnieć o kolorze oczu, ubiorze itp, tak masz powtórzenie, powtórzenie, powtórzenie.
"Mówił napis" - zgrzyta.
"PhotoshopU", jak już, i też zgrzyta.
Zielone: powtórzenia "plakat", "plakatu", miałam wrażenie, że wykorzystujesz wszystkie odmiana przez przypadki xD Nie no, po prostu powtórzenie.
Niebieski: dwa razy aktor niedaleko siebie.
"Obopólna"...co to znaczy to ja nie wiem x) "wspólna" wystarczy.
"Pasażerowie lotu(...)", weź w kursywę.
Różowe: blondynki, brunetki, ja wszystkie was dziewczynki, proszę cię xD nie widzisz? To zauważ x)
Ogółem po prologu mam wrażenie kopii Starstruck. I naprawdę, możesz sobie tłumaczyć, że to nie od tego, ale mi się film podobał tak czy tak xDDDDDD
Teraz muszę kończyć. Zedytuję i dodam resztę oceny, jak przeczytam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madd19
Obserwator
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Legnica Płeć:
|
Wysłany: Czw 17:29, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Och, dzięki co do tego, że kursywą. W PDFie było, ale teraz jak poprawiałam to mi umknęło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|