|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anak
Gość
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 20:53, 23 Cze 2009 Temat postu: Potępiona [+16](Prolog)(03.07) |
|
|
Fanfiction, które tworzę od kilku miesięcy i które jak dotąd ma jedną ukończoną księgę i drugą rozpoczętą
do przeczytania na chomikuj.pl/Ana-K
Autor: Anak (Arwena)
beta: frill
Prolog
Rok 1991
Mała miejscowość niedaleko Madrytu. Hacjenda.
Wszędzie panowała ciemność. Rozgwieżdżone niebo bez jednej chmurki. Noc zaduszna. Ludzie zbierali się,
aby powspominać zmarłych. Cisza i spokój. Tylko w jednej hacjendzie panował rozgardiasz, ale z innego
powodu. To dziś, w ten szczególny dzień pani domu, jednej z największych hacjend w Hiszpanii, zaczęła
rodzić. Wybrała najgorszy z możliwych dni. Ale dlaczego? Według legend dziecko narodzone w tym dniu,
dniu zadusznym, w dodatku w nocy, miało być potępionym, przynoszącym wszelakie nieszczęście.
Poród od początku był pełen komplikacji. Zaczął się nagle. Nie było czasu na przewóz do szpitala lub
kliniki. Udało się jedynie wezwać lekarza z pobliskiej miejscowości.
Krzyki pani dało się słyszeć w całym domu i hacjendzie. Były nie do zniesienia. Pan domu chodził
zdenerwowany w kółko. Był pełen obaw. Nie mógł tego znieść. To miało być jego pierwsze dziecko, ale
wolał, aby to się nigdy nie wydarzyło, żeby jego żona nie przeżywała takich katuszy. Pragnął tego dziecka,
ale równocześnie obawiał się o nią. Była kruchą piękną kobietą, jedyną i niepowtarzalną. Wszędzie gdzie się
pojawiała wzbudzała zachwyt. Teraz cierpiała i słabła. Tak strasznie pragnęła dziecka, a teraz wiła się z bólu.
Dokładnie o północy zapadła głucha cisza. Po chwili z pokoju wydobył się głośny płacz dziecka i wyszedł
lekarz. Miał około pięćdziesięciu lat, a na twarzy można było dostrzec troskę i zmęczenie.
-Ma pan córkę. Gratuluję. Jest śliczna i zdrowa. - powiedział.
Jednak widać było coś jeszcze na jego twarzy. Strapienie i żal. Ręce pokryte świeżą krwią, wycierał w biały
ręcznik. Miał do przekazania jeszcze coś, ale te słowa nie potrafiły wydobyć się z jego ust.
- Mogę się z nimi zobaczyć? - spytał pan domu.
Chciał jak najszybciej przytulić swoją żonę i dziecko. Zobaczyć jak się czują.
- Niestety. - głos się mu załamał. - Pańska żona nie przeżyła porodu. To było zbyt dużo jak na nią. Straciła za
dużo krwi. - powiedział lekarz. - Nic nie mogłem zrobić.
Pan osunął się na podłogę i zalał się łzami. Z jednej strony cieszył się z powodu narodzin córki, ale teraz nie
mógł znieść tej jednej rzeczy. Osoba, którą kochał najmocniej na świecie, umarła. Poświęciła siebie, aby dać
mu dziecko. Wolałby jednak, aby ona żyła. Tylko z nią był szczęśliwy.
W tym samym czasie w Londynie.
- Stało się. - powiedział mężczyzna w czarnym płaszczu, do siedzącego w fotelu. Nie było widać twarzy.
-Przepowiednia wypełniła się. - usłyszał głos swojego pana. - Wezwij Renee. Czas, aby wykonała to, co jest
jej przeznaczone.
Mężczyzna skłonił się i wyszedł, pozostawiając swojego pana samego.
Miesiąc później.
Służące na hacjendzie plotkowały między sobą. Szeptały, ponieważ gdyby je usłyszał pan lub ktoś z rodziny,
na pewno zostałyby ukarane. Nie wolno było im rozmawiać na temat dziecka i pani domu.
- Co to za dziwna dziewczynka? - pytała jedna. - Ma czerwone włosy i ciemne, brązowe oczy. Jest jakaś
dziwna. Nigdy nie płacze. Jedynym dźwiękiem, który wydała z siebie, był jej szloch w dniu narodzin.
- Dziwisz się. - odpowiedziała jej druga. - Przecież urodziła się w dniu Zadusznym i podobno o równej
północy. Znasz legendy. Jeśli to prawda, to ta mała przyniesie, temu domowi nieszczęście.
Obie pokiwały głowami. - Do tego Pani umarła. To wszystko jest takie dziwne.
Ruszyły w drogę przez dom. Musiały pogasić wszędzie światła. Wszyscy już spali w swoich pokojach. Mała
Bella leżała z zamkniętymi oczkami w swoim łóżeczku.
Wszystkie światła zgasły. Ktoś tylko na to czekał. Ktoś, kto obserwował dom, odkąd tylko zapadła
ciemność. Nie była to jedna osoba. Było ich więcej, ubranych na czarno postaci, które otoczyły cały dom.
- Renee. - powiedział jeden z nich. - To twój czas. Idź po dziecko.
Czarnowłosa postać kiwnęła głową, ale nie wypowiedziała ani jednego słowa. Ruszyła przed siebie. Nie
musiała pukać, nie musiała wchodzić. Wystarczyło, że dobrze się odbiła i już była w pokoju małej Belli.
Dobrze wiedziała gdzie ma się kierować. Popatrzyła do różowego łóżeczka, gdzie opatulona leżała mała
dziewczynka.
- A więc to ty, maleńka? - powiedziała szeptem i wzięła małe zawiniątko na ręce. - Już ja się tobą zaopiekuję,
księżniczko.
Szybko, ale bezszelestnie opuściła pokój. Skoczyła z zawiniątkiem w dół i ruszyła w stronę towarzyszy. Dała
tym samym znak. Znak do tego, aby ruszyli oni w stronę domu. To miał być koniec rodziny Lopez.
Nagle wszystko się zapaliło. Budynek ogarnęły płomienie.
Spaliła się jedna z największych hacjend w tej części Hiszpanii. Nikt nie przeżył, nie miał szans. Zginął pan
domu, cała służba, zwierzęta. Dziecko również zostało uznane za zmarłe. Nikt nigdy nie dowiedział się,
jakim sposobem to się stało.
Rok 1996
Londyn
Bella obudziła się w swoim łóżku zlana potem. Znów miała ten dziwny sen. Sen, w którym widziała
płomienie, krzyki ludzi. Miała dziwne wrażenie, że skądś ich zna, że coś ją z nimi i z tym miejscem, które
widziała łączy. Jakaś szczególna więź.
Odkąd pamięta, mieszkała we wspaniałej willi otoczona przez dziwnych ludzi. Zawsze bladzi i mający
czerwone oczy. Mieli piękne, doskonałe twarze. Niektórzy patrzyli na nią z pożądaniem, nie z miłością, ale
tak jakby chcieli ją pożreć. Nigdy nie wychodzili z nią na słońce. Zresztą tutaj i tak rzadko się ono
pojawiało.
- Znów koszmar? – spytała, podchodząc do jej łóżka Renee.
Jak zwykle wyglądała olśniewająco w czarnej, długiej sukni.
- Mamusiu, znów mi się to śniło. - powiedziała mała Bella do niej i wyciągnęła rączki, aby wzięła ją na
kolana. Nikt jej jeszcze nie wyjaśnił, że Renee nie jest jej prawdziwą matką. Woleli, aby myślała, że tak jest.
- To tylko zły sen i nic nie znaczy. - tłumaczyła jej tuląc ją do swojej piersi. - Jesteś głodna? Przyniosłam ci
kolację. Musisz się dobrze odżywiać.
Podała jej tacę i patrzyła jak mała wcina swoje ulubione tortille z kurczakiem. Nigdy nie jadały razem.
Zresztą to i tak nie miałoby sensu. Oni nie potrafili jeść, przynajmniej nie w takim sensie jak normalni
ludzie. Bella nie zadawała jednak dużo pytań. Przekonała się, że nie zawsze jej odpowiadają szczerze.
Chwile później w salonie.
Przy kominku w fotelu siedział on, ten sam mężczyzna, który nakazał Renee zabrać Bellę.
- Znowu koszmary? - spytał Renee, która właśnie weszła do pokoju.
- Tak, Aro. - odpowiedziała - Znowu to samo, dom, ludzie i płomienie. Nigdy tego nie zapomni. Ona wie, że
to dotyczy jej.
- Musi. Ty musisz sprawić, aby zapomniała. - odpowiedział. - Nawet jeśli się dowie, to ona nie może
wiedzieć, że to my, że zabiliśmy jej rodzinę. Nigdy nie może się o tym dowiedzieć.
- Jak masz zamiar to ukryć? Prędzej czy później pozna prawdę. - odezwała się osoba stojąca za nią.
Aro obrócił się: - Charlie. Nie pytałem cię o zdanie. Gdy dorośnie pozna część prawdy. Wszystko prócz tego.
- zamyślił się. - Zawołajcie Jamesa. - dodał.
Po chwili do pokoju wszedł młody, wyglądający na 20 lat chłopak.
- James! - powiedział Aro
- Tak panie! - odpowiedział i skłonił się przed swoim mistrzem.
- Wiesz, że mam wobec ciebie konkretne plany. - powiedział do niego spokojnie, ale stanowczo. - Kocham
cię jak syna, bo sam cię stworzyłem ku temu. Jesteś niezwykły i niepowtarzalny.
- Dziękuje panie - chłopak uśmiechnął się.
Renee i Charlie spoglądali na siebie. Wiedzieli, że James jest jego ulubieńcem, i że jest podobny do Aro.
Mieli ten sam charakter i chęć władzy. Traktowali siebie jak ojciec i syn. Aro uczył go wszystkiego. W
przyszłości miał być kimś ważnym.
- Mam prośbę. - powiedział mężczyzna siedzący w fotelu. Było rzadkością, aby on o cokolwiek
kiedykolwiek prosił. - Opiekuj się Bellą, Jamesie. Bądź zawsze przy niej tak, aby cię pokochała. Pamiętaj
jednak, nic jej nie mów o jej życiu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sereey
Gość
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pon 12:10, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
O matko, wdech, wydech. Wdech, wydech. Jak się cieszę, że to tutaj umieściłaś, bo pewnie inaczej bym tego nie przeczytała. Na tamtym forum jest tyle ff, i nigdy nie wiem za które się zabrać. I gdyby nie to forum, raczej bym tego nie przeczytała. I potwornie bym żałowała. Już zaraz pobiorę z Twojego chomika resztę, bo to naprawdę wciąga. Pomysł jest niesamowity, oryginalny. Nigdy wcześniej się z czymś podobnym nie spotkałam. Chociaż na początku jakoś... Nie wciągnęło mnie. Miałam ochotę przestać to czytać, ale to tylko przez pierwsze kilka, może kilkanaście linijek. Ale potem, jak się wciągnęłam, to byłam już zdecydowanie na tak. Błędów nie ma, ale to pewnie zasługa Twoja jak i bety.
Na pewno przeczytam wszystkie rozdziały, jakie są dostępne na Twoim chomiku/chomikach jeszcze dzisiaj, bo ciekawość mnie zżera.
A tak ogólnie, to pozdrawiam i życzę dużej weny na przyszłość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anak
Gość
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 9:54, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
przeważnie jest tak, że wiele osób to ff odkrywało przypadkiem, bo mało rzuca sie w oczy na ts
sam pomysł wziął się przypadkiem i powstał już jakieś dwa lata temu, przed przeczytaniem sagi i miałam króciutki prolog i pierwszy rozdział, w marcu to poprawiłam i zmieniłam i powstał ff
nie bedę sie chwalić, ale jak dla mnie, a czytam mnóstwo ff, mój pomysł jest akurat oryginalny i nie taki jak u innych, mam nadzieję że przeczytasz pozostałość, i będziesz czytać jak zamieszczę inne
edit;
dodałam dodatek: Historia Renee cz1
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anak dnia Wto 15:42, 30 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
Fanatyk
Dołączył: 03 Lip 2009
Posty: 1071
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Świat. Płeć:
|
Wysłany: Wto 13:58, 07 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Uf.
Świetne.
Nigdy nie mogłabym wpaść na pomysł, że Renee nie musi być prawdziwą matką.
Jeszcze te włosy i oczka. Lecę na twojego chomika, będę miała co czytać dzisiaj
Ogólnie ładnie napisane, pozwala działać mojej wyobraźni.
Dwoma słowami:
KOCHAM CIĘ!
Ave
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
new life
Gość
Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pią 10:39, 10 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
racja świetne jak narazie 1 czesc podoba mi sie najbardziej i z niecierpliwością czekam na ciag dalszy bo dawno nic nie pisalas ale rozumiem ze jestes zajeta
Mabel tez uwielbiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anak
Gość
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 20:09, 10 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
nie pisałam bo nie mam czasu, obrona w przyszłym tygodniu a ja nic nie umiem ale wkrótce coś dodam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
polly
Administrator
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła Płeć:
|
Wysłany: Wto 9:22, 18 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nieodpowiednie oznaczenia. Zmieniłam, jednak następnym razem proszę się pilnować.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez polly dnia Wto 9:28, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
shige
Obserwator
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Wto 10:13, 18 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
wszystko bardzo fajnie wymyślone, mamy zarys fabuły.
Źle zapisane dialogi.
Opisy nie były trudne, bardzo lekko i miło się czytało. Chociaż sama niekiedy wolę trochę bardziej wytężyć mózg i zatopić się w porządne refleksje.
Rozkochaj ją w sobie... mało oryginalnie, ale zawsze jakoś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|