|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mitake
Stały Bywalec
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ztamtąd Płeć:
|
Wysłany: Pią 0:57, 04 Cze 2010 Temat postu: Get perverito perso [M] fandom: Axis Power Hetalia |
|
|
Na samym wstępie ostrzegam, że jest to opowiadanie o zabarwieni slashowym/yaoi/miłości męsko-męskiej (jak kto woli).
Taki sobie obrazek, może trochę zbyt słodki. Tekst, pisany na urodziny, dla takiej jednej, co jej tu nie ma.
Em... tak, żebyście się w tekście nie pogubili:
Hiszpania=Antonio
Włochy=Romano=Lovino.
To się może okazać przydatne... Jeśli ktoś chce coś więcej wiedzieć na temat samej Hetalii - proszę pytać, chętnie opowiem, nakieruję, czy co tam jeszcze...
Miłego czytania życzę i na konstruktywną krytykę liczę~
Get perverito perso
Dzień zapowiadał się niezwykle pogodnie. Ptaki śpiewały wesoło, kwiaty prześcigały się w coraz to piękniejszych kolorach i zapachach. Drzewa szumiały cicho, poruszane ciepłym, południowym wiatrem. Słonko grzało przyjemnie, a niebo było nieskazitelnie czyste. Wydawałoby się, że stan takiej sielanki mógłby trwać wiecznie. No cóż, wydawałoby się...
- Spadaj zboczeńcu! Nienawidzę cię, kurna!
Krzyk w ogóle nie pasował do tej idylli. Bardziej współgrałby z nią chichot niewinnych dziewic, szczery śmiech dzieci bądź ciche szeptania kochanków. A jednak zamiast tego pojawiły się: trzask drzwi, głośne tupnięcia, kolejny trzask. A potem skrzypnięcie uginającego się pod kimś łóżka.
- Głupek – mruknął Romano pod nosem. Na szczęście mp3ke miał pod ręką. Założył słuchawki, włączył muzykę i podkręcił ustrojstwo na cały regulator. Pomagało mu to uspokoić nierówny oddech, przyspieszone bicie serca i pozbyć się rumieńców. Był cały czerwony i ani trochę mu się to nie podobało. I gdyby ktoś go teraz spytał, o inny niż zwykle kolor, tudzież wyraz twarzy, pewnie odpowiedziałby, że nie wie o co mu chodzi
Powoli, częściowo dzięki muzyce, częściowo dzięki ciepłemu powietrzu wpadającego przez okno, wracał do poprzedniego stanu. Odetchnął głęboko, po czym spojrzał na drzwi. Przez myśl przeszło mu, że minęło już pięć piosenek i Hiszpania na pewno puka, uśmiechając się przy tym niby-nieśmiało. Antonio zawsze pukał po pięciu. Ale oczywistym było, że Romano otworzy mu dopiero, gdy minie również szósty utwór. To należało już do ich „tradycji”, jeśli zachowanie takie tradycją można nazwać. Dla otoczenia było to coś kompletnie niezrozumiałego, irracjonalnego i bezsensownego. Dla nich po prostu codzienność.
Romano wstał, a raczej zeskoczył z łóżka. Odtwarzacz muzyki cisnął gdzieś w kąt, nie bardzo przejmując się jego losem. Przybrał groźno-obrażoną minę, po czym, upewniwszy się, że mina jest wystarczająco groźna i wystarczająco obrażona, otworzył gwałtownie drzwi.
- Czego? – burknął. Sam do siebie, gdyż na korytarzu nie było nikogo. Pustka.
Zaskoczony brunet jeszcze przez chwilę wpatrywał się w ścianę naprzeciwko, zanim zdążył zrozumieć, że tam naprawdę nikogo nie ma.
Jak to? Co jest?!
To było zupełnie niemożliwe, żeby Antonio nie przyszedł. Myśl ta wydawała mu się tak absurdalna, że stłamsił ją, zanim w ogóle zdążyła na dobre powstać. Przecież on zawsze przychodził.
- Głupi, głupi idiota! – Mruknął pod nosem, ruszając przez korytarz.
Musiał przecież znaleźć Hiszpanię. Istniała wszak możliwość, że ten niezdara wywrócił się na prostej drodze albo potknął na schodach, albo coś na niego spadło, albo się poparzył, albo zemdlał, albo dostał udaru słonecznego, albo, albo… Mogło mu się coś najzwyczajniej w świecie stać. Jeśli, na przykład, poślizgnął się i upadł, to mógł sobie coś złamać. A jeśli to złamanie otwarte i teraz gdzieś leży, i się wykrwawia? A jeśli już się wykrwawił? A jeśli on… Nie, to niemożliwe. Mimo to, Romano przyspieszył kroku.
Na korytarzu Antonia nie znalazł, pod schodami również nie leżał. Lovino nie przyznałby tego nawet sam przed sobą, ale odetchnął z ulgą. Hiszpanii nie było w ogrodzie ani na tarasie, ani w kuchni, ani w łazience, ani na strychu, ani w piwnicy, ani w żadnym pokoju, ani w ogóle nigdzie… Chociaż nie, zostało jeszcze jedno miejsce. Ale Włochy chyba specjalnie sprawdził przedtem wszystkie inne pomieszczenia. Nawet te, które już dawno były nieużywane. Chciał jakoś odsunąć od siebie ten moment…
Stanął przed drzwiami. Nie, wcale się nie ociągał! Zapukał. Z początku cicho, dopiero potem głośniej. Odpowiedziało mu „proszę”, wypowiedziane półszeptem. Niby głos podobny, ale jakoś tak zupełnie do Antonia nie pasujący. Zbyt… smutny? Ale „Hiszpania” i „smutny” to chyba jakaś… myśl wewnętrznie sprzeczna. On przecież nie mógł być smutny. I to nie dlatego, że nie miał powodów. Może jakieś miał. Ale na pewno się nimi nie przejmował, po prostu szedł dalej. A teraz…?
Romano otworzył drzwi z hukiem, w ogóle nie przejmując się tym, że może uszkodzić ścianę.
- Co ty, kurna, robisz?! – krzyknął.
A potem stanął jak wryty. Nie to, że lubił sobie stawać jak wryty tak o, bez powodu. Powód miał, i to dość poważny. Każdy, kto znał Antonia, oniemiałby na jego miejscu. Bo widok taki należał do rzadkości. Na kanapie, skulony, z nogami pod brodą siedział Hiszpania. Nie, nie uśmiechał się wcale - cała jego radość wyparowała. Po policzkach spływały łzy.
Lovino patrzył się tak przez dobrą chwilę, nim w ogóle zdążył cokolwiek zrobić. Zreflektował się jednak, robiąc trzy kroki w przód.
- No i czego ryczysz, debilu? – jego głos nie zabrzmiał tak ostro, jak chciał.
Tak, był zbyt miękki. I jeszcze ta nuta troski, czy czegoś takiego. To się wcale, a wcale Romano nie podobało. Ani trochę. – Musisz być aż takim idiotą, żeby zamykać się w pokoju i płakać w poduszkę, kurna?! – krzyczał.
Mimo wszystko krzyczał. Zawsze w takich momentach wrzeszczał. – Co ty sobie, kurna, myślisz?!
Żeby tak nie dawać znaku życia! Martwiłem się! A jeśli coś by ci się stało?! Co bym wtedy zrobił?! Pomyślałeś o tym, kurna?!
Antonio spojrzał na niego takimi wielkimi, smutnymi oczyma. Patrzył tak przez chwilę, po czym nieoczekiwanie się uśmiechnął. To było tak niespodziewane, jak nagłe pojawienie się światła w ciemnym tunelu.
- Romano, przepraszam. Nie powinienem był tak robić. – Podszedł do chłopaka i przytulił go.
– Martwiłeś się. Jesteś taki słodki.
- Wcale.
- Yo también te qui ero – Powiedział, przyciskając go jeszcze mocniej do siebie. Lovino może przez chwilę przebiegło przez myśl, żeby jeszcze się wyrwać albo coś takiego, ale skończyło się tylko na tym, że zrobił się cały czerwony.
- Get pervertito perso…
~Koniec~
Yo también te quiero – (hiszp.) też cię kocham
Get pervertito perso. – (włos.) spadaj, zboczeńcu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Blueberry
Fanatyk
Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 1068
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z owond. Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:22, 04 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Czytałam to już, ukradłam Yugo xD
Nie zwracałam uwagę na błędy nawet, takie milusie, fajniusie itp xD
Cytat: | Jesteś taki słodki. |
Urocze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scontenta
Obserwator
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Stolica Polskiego Złota Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:17, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
"Spadaj zboczeńcu"... Dobre! I jak wspomnienia wracają. Uwielbiam yaoi, a yuri chyba jeszcze bardziej xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
apokaliz500
Stały Bywalec
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Shadow Realm Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:05, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
I gdyby ktoś go teraz spytał, o inny niż zwykle kolor, tudzież wyraz twarzy, pewnie odpowiedziałby, że nie wie o co mu chodzi <--- tego zdania w ogóle nie zrozumiałem
Jak dla mnie narrator najzwyczajniej w świecie za dużo gada, jeśli nie jest w pierwszej osobie to nie powinien mieć żadnej osobowości, a ten nam tutaj rozwija temat co mu pasuje do idylli, to nie powinno mieć miejsca. Poza tym...ten chichot niewinnych dziewic...X"D Spoko scenka z tym "martwiłeś się" i w ogóle, ale ktoś nam wyjaśni, czemu on płakał?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|