|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
polly
Administrator
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła Płeć:
|
Wysłany: Pią 21:48, 29 Sty 2010 Temat postu: Pojedynek Walentynkowy |
|
|
Forum oopowiadania ogłasza walentynkowy pojedynek na miniaturki.
Szczegóły konkursowego tekstu:
CZAS AKCJI: Walentynki, od 0.00 do 23.59. Dopuszczane są retrospekcje, jednak czas główny musi odbywać się 14 lutego tego roku.
MIEJSCE AKCJI: Absolutna dowolność.
DŁUGOŚĆ: Do 5 stron czcionką TNR, 12.
BOHATEROWIE: Może to być para szczęśliwa, nieszczęśliwa, hetero lub homoseksualna, dziewczyna spędzająca Walentynki z koleżankami, chłopak z kumplami, bądź kompletna samotność. Do wyboru, do koloru.
System oceniania.
Przyznajemy punkty wszystkim opowiadaniom, każdemu w sześciu kategoriach:
A. Pomysł (1-5pt)
B. Wykonanie(1-5pt)
C. Styl, ortografia, interpunkcja(1-5pt)
D. Bohaterowie(1-5pt)
E. Akcja(1-5pt)
F. Ogólne wrażenie(1-5pt)
Np.
Tekst 1 - 4 pt
Tekst 2 - 2 pt
Tekst 3 - 5 pt
Tekst 4 - 1 pt
Tekst 5 - 3 pt
I krótkie uzasadnienie.
Oceniać nie mogą osoby biorące udział w konkursie, tj. Sonea, Dilena, Chochlica, Cornelie i P. Goździkowa.
Tekst 1
Minuta po północy. A więc nie udało mi się przespać tego dnia, a przynajmniej nie w całości. Bolał mnie kręgosłup, kręciłam się, usilnie próbowałam zasnąć. Kiedy ostatni raz spojrzałam na zegarek było już po trzeciej. Godzina duchów – pomyślałam, wspominając „Egzorcyzmy Emily Rose”. Podobne nadprzyrodzone myśli nawiedzały mnie za każdym razem, gdy miałam problemy ze snem, ale wtedy zdążyłam jeszcze przykryć głowę poduszką i odpłynęłam.
Otwarłam oczy, ale nie znajdowałam się już w swoim pokoju, nawet nie w swoim łóżku. Z rozkoszą wciągałam zachłannie zapach pościeli. Jego pościeli. Wiedziałam, że jak przewrócę się na drugi bok zobaczę go siedzącego na krześle przed biurkiem z komputerem. Potem zapyta czy podobał mi się film, a ja uśmiechnę się przepraszająco, zachwycając się jednocześnie pięknem tego ideału. Kochałam tę część naszej gry. Powoli przechyliłam głowę, a potem resztę ciała.
- Podobał się film?
Ilekroć nie zadałby tego samego pytania, tyle razy byłam jak zaczarowana: wyrazem jego twarzy, nieśmiałym, ale zalotnym uśmiechem, ciepłym tonem, który oznaczał troskę. Zareagowałam jak zwykle.
- Zrobiłem ci tosty – powiedział. – Z ketchupem, prawda? – dodał.
Wstałam, żeby podejść bliżej.
- Wiesz, która godzina? To niedobrze jeść o tej porze.
- Przespałaś kolację – stwierdził tonem, który nie znosił sprzeciwu.
Czułam się jak w bajce, a już wtedy powinnam wiedzieć, że… Nie!
Artur złapał mnie za biodra i posadził na swoich kolanach. Wtuliłam się w niego i dotykałam po całym ciele – uczyłam się go na pamięć, zanim świt zdążył nas rozłączyć. Pocałował mnie miękko w ramię. Przeszły mnie ciarki i odruchowo odchyliłam szyję, a on przeniósł swoje usta właśnie na nią. Z każdym jego ruchem robiło mi się coraz bardziej gorąco. Kochałam tego chłopaka – bezapelacyjnie i niezaprzeczalnie najbardziej na świecie, tak jak jeszcze nikt nikogo. Odkąd wprowadził się do mojej miejscowości wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni i on też zdawał sobie z tego sprawę. Nie można było nie zauważyć przyciągania między nami.
Emocje jakie zawładnęły myślami i ciałem już dawno mnie przerosły. Chciałam być tylko z nim, oddać się tylko jemu.
Głaskał mnie po włosach, ale nie planował posuwać się dalej.
Bo mu na mnie zależało.
Bo chciał zrobić to wszystko tak, jak należy.
Bo wiedział, że jestem dziewicą.
- Jedz – szepnął. I zniknął.
Nie otwierając oczu, sięgnęłam po komórkę. Po dziewiątej, więc przespałam pełne sześć godzin. Wstałam i włączyłam radio. Taylor Swift pięknie skwitowała moją sytuację w swoim „White Horse”:
“Stupid girl
I should have known, I should have known
That I'm not a princess
This ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood,
This is a small town
I was a dreamer before you went and let me down…”
Przecież cały świat nie mógł się obrócić przeciwko mnie. Wzięłam naprawdę głęboki oddech: jeden, drugi, trzeci – pomogło. Oczy ledwo zaszły mi nieśmiałymi łzami. Z uśmiechem na twarzy weszłam do łazienki. Gorący prysznic pomógł mi spojrzeć na wszystko z dystansu. Po raz kolejny. Owinęłam się w ręcznik i zaczęłam przeszukiwać szafę, chciałam wyglądać wyjątkowo, bo miałam dla kogo. Różowy – lubił ten kolor na mnie, więc zdecydowałam się na bluzkę z dość odważnym dekoltem i spódnicę w takim samym odcieniu. Lekki makijaż, włosy ułożone w nieład artystyczny, a potem kawa i czekanie. Byłam pewna, że przygotował jakąś niespodziankę. Na szczęście poza mną w domu nie było nikogo, więc miałam swobodę. Rozpuszczalna z jedną łyżeczką cukru i mlekiem – dokładnie taka, jaką lubił Artur. Zanim napój trochę wystygnął, powycierałam jeszcze stół i pozmywałam po kolacji. Pożyczyłam od siostry wodę perfumowaną o ślicznym zapachu owoców i z niecierpliwością przebierałam nogami.
Po dziesiątej.
Nie zdążyłam upić połowy zawartości kubka, a usłyszałam dzwonek do drzwi. Poprawiłam się w drodze do werandy. Otwarłam, a przede mną nie stał człowiek, a krzak róży. Rozdziawiłam usta w zdziwieniu. Powoli zza czerwonej zasłony wyłoniła się ukochana twarz.
- Będziesz moją Walentynką?
Wspięłam się na palce i pocałowałam mojego chłopaka z całą mocą i siłą jaką miałam – zarówno tą fizyczną jak i duchową.
- Nie jadłaś śniadania, mam rację? – spytał.
Przytaknęłam. Znał mnie na pamięć. Zza pleców wyciągnął duży, płaski karton.
- Ja wiem, że pizza to nie jest nic romantycznego, ale wolałem, żeby ci smakowało – tłumaczył się.
- Trafiłeś idealnie. Jestem głodna jak wilk – odparłam.
Weszliśmy do środka. Nalałam nam soku. Pomarańcza-brzoskwnia – jego ulubiony. Uśmiechnął się promiennie – uwielbiałam dbać o niego, a ciepło jakie roztaczał wokół było najpiękniejszym podziękowaniem. Moje słońce. Moje prywatne słońce.
- Spotkałem Artura, wiedziałaś, że dzisiaj się żeni?
Zabolało.
- Coś mi się obiło o uszy. Jedz.
Przeżuwałam kawałek pizzy, ale tak naprawdę nie byłam w stanie go nawet połknąć. Dobrze wiedziałam, co dzisiaj za dzień. Mój Edward bierze ślub. Dlaczego nazywam go Edwardem, zapytacie? To proste. Młody, nieziemsko przystojny, skryty, ale z pięknym wnętrzem, opiekuńczy, troskliwy, nieprzeciętnie bogaty, odpowiedzialny… Właśnie, odpowiedzialny. Miesiące spędzone z Arturem były dla mnie czasem, który zapamiętam do końca życia. Nigdy nie powiedział, że mnie kocha ja jemu też nie, ale wiedzieliśmy o swoich uczuciach oboje, tego nie dało się ukryć. Jednak miłość znaczyła dla nas co innego. Chciałam dać mu dowód mojego uczucia, ale nigdy nie dał namówić się na seks. Twierdził, że za bardzo mnie szanuje… Ale robił to. Robił z innymi dziewczynami. Co prawda widziałam, że zdarzało się to coraz rzadziej, aż w końcu miałam pewność, że przestał, ale wtedy pojawiła się ona.
Zaszła w ciąże.
Artur przestał się do mnie odzywać, co było nie do zniesienia. Nie wytłumaczył się, ale zrozumiałam dlaczego kiedy jego siostra przekazała mi radosną wiadomość o tym, że w drodze ma syna. Nie zadzwoniłam do niego, nie poszłam, co było nie lada wyczynem, zważając na to, że mieszkaliśmy po sąsiedzku. Nadal mieszkamy. Znałam go lepiej niż siostra, rodzice… żona. Wiedziałam, że ten ból jest nie do zniesienia.
Piętnaście minut w niej i związek na całe życie.
Szlag trafił nasze wspólne noce przy kanapkach i filmach, spacery z psem, jazdę na sankach, marzenia o podróży w kosmos, palenie papierosów „na trzy” i uczucie, które zdawało się być nie do pokonania.
- Coś się stało?
- Nie, skarbie.
Uśmiechnęłam się. Mój Jacob. Chyba nie muszę wam tłumaczyć jaką rolę odgrywał w tym wszystkim. Mimo że nie wiedział, co się wydarzył między mną i Arturem pomógł mi się podnieść. Swoim ciepłem, poczuciem humoru, oddaniem. Lepszego partnera na życie nie mogłam sobie wymarzyć…
Na ślub wybrał sobie akurat Walentynki – nigdy nie bawił się w półśrodki, mogłam się tego spodziewać. Syn już mu się urodził, ale z nią nigdy nie połączyła go tak silna więź jak ze mną.
Wczoraj spotkaliśmy go w sklepie. Ja, Piotrek i on. Mojemu chłopakowi podał rękę, a na mnie spojrzał, otworzył usta, ale nic nie powiedział. Czuł podobnie.
- Kochanie, co chciałabyś dzisiaj robić?
- Zapewne masz już plany – odparłam.
- Tak, ale zawsze je mogę zmienić.
- Nie chcę. Znasz mnie na wylot.
- Teraz pojedziemy na pyszny deser, później pospacerujemy, następnie obiad w Steckhousie. Po południu grają niezły film dla zakochanych.
Przytuliłam się do Piotrka. Szczerze liczyłam na to, że zabierze mnie do kina. Aschton Kutcher zawsze wprawiał mnie w zachwyt, a w dodatku na ekranie gościnnie miał wystąpić Taylor Launter. .
- Kocham cię – powiedziałam.
- A ja ciebie.
- Ja ciebie bardziej!
- Kłamiesz!
- Ty kłamiesz!
Wyłaskotał mnie tak, że aż płakałam ze śmiechu.
Miałam marzenia o kosmosie, a dostałam prywatne słońce. Czy to mało? Nie. Żadna dziewczyna nie mogła marzyć o tak wspaniałym życiu, jakie czekało mnie u boku mojego Jacoba.
Tekst 2
- Jestem połową duszy. Ty – moim natchnieniem. Gdzieś w gwiazdozbiorze zapisano naszą historię. Rozstania i powroty, dłużące się noce, dnie bez słońca. Gdzieś zapisano twoje przybycie. Choć jesteśmy dwoma połówkami tej samej całości, nie potrafimy odnaleźć miejsca ostatecznego spoczynku. Czy twoja dusza przywędruje, gdy w końcu odejdę z tego świata? Czy odnajdziesz mnie, jeśli moja ziemska powłoka zostanie uwolniona? Kocham cię i będę kochać, gdziekolwiek się znajdę. Nasza historia zatoczy koło i wróci – w snach, marzeniach, może na jawie. Wróci, by dopełnić szczęścia. Ja mam połowę duszy – ty milion serc. Jestem z tobą w każdej sekundzie życia – nie widzisz mnie, może nie czujesz, ale czuwam, by ci pomóc.
Zamknęła książkę, po czym odłożyła ją na szafkę stojącą tuż obok łóżka. Spojrzała w jego twarz. Powieki lekko drgały, jakby śnił o czymś ważnym. Uśmiechnęła się. Uwielbiała obserwować, jak śpi. Wydawał się wtedy bezbronny i niewinny, zdany całkowicie na zewnętrzny świat. Odgarnęła włosy z czoła, które podczas czytania wywinęły się ze starannie upiętego koku i nachyliła się nad jego ustami, by złożyć na nich pocałunek.
- Śpij dobrze, mój książę – szepnęła.
Podeszła do drzwi, jednak odwróciła się, by ostatni raz na niego spojrzeć. Mimo że w jej oczach kręciły się łzy, zdecydowała, że nikomu nie pokaże, jak bardzo boli ją bezsilność.
Na korytarzu poszukała wzrokiem pielęgniarki.
- Muszę wyjść na chwilę. Proszę, żeby pani zajrzała do niego za jakiś czas. Nie lubi być samotny – poprosiła, wpatrując się w niebieskie oczy kobiety.
- Nie ma problemu, pani Cullen.
Uściskała dłoń pielęgniarki i szybkim krokiem opuściła szpital. Było południe. Słońce nieśmiało przebijało się przez morze drzew, które okalały budynek.
Stanęła przy jednym z nich i z westchnieniem oparła się o zimną korę. Bała się, a przerażenie było tym, czego w obecnej sytuacji potrzebowała najmniej.
Nie wyobrażała sobie, że kiedykolwiek znajdzie się w takim położeniu. Mężczyzna, którego kocha ponad życie, mężczyzna, za którego oddałaby życie, śpi w szpitalnym łóżku i niewiadomo, czy się obudzi. Zawsze uważała, że skończy w domu pełnym dzieci, z mężem u boku i codziennie wieczorem będą opowiadać sobie, jak minął dzień.
Dostała coś zupełnie odwrotnego. I choć bolała ją świadomość, że nie może nic na to poradzić, nie oddałaby ani jednej minuty, ani jednej sekundy spędzonej z nim.
Twierdziła, że życie można przyrównać do smaku, który miał swoje kolory. A kolor był czymś, czego w życiu zawsze brakowało. Czerń i biel mieszały się ze sobą, dając jedynie słaby nektar, namiastkę boskiej ambrozji, która pławiła się w szlachetnych czerwieniach. Smaki oznaczały życie. Pełne różnorodnych konstelacji. Pełne feerii barw.
Teraz czuła jedynie gorzki posmak, który przysiadł na jej sercu, moszcząc sobie dogodne miejsce, do oglądania teatru.
Osunęła się bezwładnie na ziemię, podkulając nogi i obejmując je dłońmi. Siedziała tak przez dłuższą chwilę, spokojnie bujając się w zrobionej przez ciało kolebce i przyglądała się wejściu do szpitala. Co rusz drzwi otwierały się i ludzie wchodzili do środka, lub też wychodzili na powietrze. Na twarzach jednych malował się uśmiech, na innych smutek. Jednak każda z tych twarzy nosiła na sobie znamię nadziei, wypalone w przypływie chwili, która przychodzi nieproszona, by zasiać w tobie ziarenko, które z dnia na dzień rośnie, aż w końcu jest takich rozmiarów, że nie potrafisz go w sobie mieścić. Jedno słowo może zniweczyć cały trud.
Wyciągnęła telefon z kieszeni i wykręciła znajomy sobie numer.
- Halo?
- Jake… Nie wiem, co mam robić – szepnęła, połykając słone łzy. – Dzisiaj są cholerne walentynki.
Po drugiej stronie słuchawki nastąpiła cisza, przerywana jedynie głębokim wzdychaniem.
- Musisz być silna, Bells. Jestem pewny, że wszystko skończy się dobrze – powiedział. Wyczuwała, że w tej chwili uśmiechał się ciepło, a samo wspomnienie tego jasnego promyka sprawiało, że choć przez chwilę czuła się lepiej.
- Dziękuję… Naprawdę. Dzięki, Jake. Muszę do niego wrócić.
Schowała telefon i powoli podniosła się z ziemi, opierając dłonie o korę. Miała wrażenie, że świat gdzieś zniknął, a została tylko ona i ten jeden pokój, w którym znajduję się najważniejsza osoba.
Powoli wróciła do szpitala, uśmiechając się do pielęgniarek i lekarzy. Starała się być silna. Naprawdę silna. Dla siebie. Dla niego. Dla nich. To jej pozostało. Oprócz bólu i smutku, tylko siła. Na niej się opierała i w nią pokładała nadzieję.
A wiara? Wiara tliła się w każdej komórce ciała, błagała o cud. Wiara była dla niej czymś osiągalnym.
Uchyliła drzwi do pokoju. Zapach leków i śmierci, który roznosił się po całym szpitalu sprawiał zawroty głowy.
Rozejrzała się po jasnym wnętrzu. Zza zasłon do środka wpadało słońce, oświetlając jego bladą twarz, która zdawała się jeszcze bardziej znikać na tle pokoju.
Ułożyła się na łóżku w idealnej pozycji, by móc wtulić się w niego.
- Wiesz, dzisiaj jest naprawdę pięknie. Podejrzewam, że spodobałoby ci się. Słońce jest delikatne – zaczęła, chwytając jego dłoń w swoją. – Niedługo zacznie robić się ciemno. Myślę więc, że poczytam ci książkę. Kolejną – zaśmiała się cicho. – Kocham cię.
Wzięła z szafki następne tomiszcze i otworzyła na pierwszej stronie. Czytała, mając nadzieję, że on to usłyszy, że ten mrok, w którym się teraz znajduje, zostanie przecięty przez głos, przez słowa i dzięki temu będzie miał punkt zaczepienia i po nim wróci. Do niej.
***
Uśmiechał się, gdy leżeli razem na polanie, otuleni gęstą i wysoką trawą. Przytulał ją do siebie.
- To dobry dzień, by powiedzieć kocham – szepnął do ucha dziewczyny, muskając ustami płatek.
Zaśmiała się cicho i odwróciła twarzą do niego.
- To dobry dzień, byś mnie pocałował, idioto – odparła.
Wpatrywała się w jego oczy. Intensywny wzrok mężczyzny błądził po jej ciele.
- Jak sobie życzysz.
Jego usta zachłannie wpijały się w jej wargi. Pocałunek był namiętny i trwał wieczność. Czuł wilgotny język na swoim. Obydwa splotły się w tańcu, pozostawiając po sobie uczucie niedosytu.
- Wiesz, nie chcę stąd iść.
Wplótł palce w jej długie włosy i zapatrzył się na horyzont. Nad polaną powoli zapadał zmrok. Słońce korzyło się przed wstającym na niebie księżycem.
- Więc nie idźmy.
***
- Misterna pajęczyna z ludzkich wspomnień dała mi coś więcej, niż prawdę. Poznałam, że świat jest bardziej zawiły, bardziej zachłanny. Od dzisiaj liczyła się dla mnie miłość. Tylko to było ważne i miało znaczenie. Tylko to potrafiło utrzymać mnie ponad stanem zawieszenia, w którym trwałam od niepamiętnych czasów. W stanie zawieszenia, który myślałam, że nigdy się nie skończy. Mrok zachował swoje ramiona, jednak nie oplatały już moich barków.
Moje ciało i dusza należały do niego. Na zawsze – zakończyła.
Książka powędrowała na stos innych. A ona wróciła do swojego miejsca na łóżku, zachłannie wtulając się w bezwładne ciało Edwarda.
- Tak długo ci czytałam, że zapadł zmrok – szepnęła cicho, całując go w nieogolony policzek. – Wiesz, dzisiaj są walentynki. Pierwsze bez ciebie – jej głos powoli się załamywał. Czuła pod powiekami zbierające się łzy. – Ale to nic. Wszystkiego najlepszego, kochanie.
Zacisnęła palce na jego dłoni.
- Albo mi się wydaję, albo teraz powinieneś wyskoczyć z jakimś odjazdowym prezentem, który zaparłby mi dech w piersiach – oświadczyła. – Na pewno byś tak zrobił. Uwielbiasz mnie zaskakiwać.
Mówiła. Jedynie to pozwalało jej utrzymać resztki rozsądku. Mówiła do niego o rzeczach ważnych i tych mniej. Mówiła, by wiedzieć, że on nadal z nią jest. Ciałem, duchem, czymkolwiek. Jest.
- Poza tym Charlie kazał cię pozdrowić. Dalej nie może zrozumieć czemu za ciebie wyszłam – zaśmiała się, przejeżdżając palcami po policzku mężczyzny. – On zawsze miał jakieś „ale”. Do każdego mężczyzny. Nie czuj się więc obrażony.
Westchnęła głęboko.
- Ja i tak cię kocham, a chyba to powinno się liczyć, prawda?
***
Deszcz niemiłosiernie siekał po twarzach. Już dawno nie było takiej ulewy. Miasto tonęła w głębokich kałużach, a ludzie szybko uciekali do domów, przemoczeni do suchej nitki.
Edward miał na ten wieczór specjalne zadanie. Stanął przed domem ukochanej i zajrzał do kieszeni.
Jest, pomyślał i uśmiechnął się.
Zadzwonił, czekając na pojawienie się jej twarzy.
- Co ty tutaj robisz? – spytała zdziwiona, widząc go przed drzwiami, stojącego w ulewie. Krople spływały po jego oczach, policzkach, aż do szyi.
Uklęknął przed nią i złapał jej dłoń w swoją.
- Nie chcę żyć bez ciebie. Jesteś moją miłością. Największą miłością. Nie chcę nikogo innego. Ty dajesz mi szczęście. Ty sprawiasz, że się uśmiecham. Kocham cię, Bells. Na zawsze – powiedział, połykając krople. Z kieszeni wyciągnął małe pudełko i otworzył je. – Czy zechcesz zostać moją żoną?
Złapała się za piersi, a po jej policzkach spływały łzy. Klęknęła przed nim i pocałowała go mocno w usta.
- Oczywiście, wariacie. Oczywiście, że chcę – szepnęła.
***
- Wierzysz, że wszystko może się odmienić? – spytała, delikatnie pieszcząc jego włosy. – Że każdy nasz krok nie jest zaplanowany odgórnie? Że możemy sami tworzyć swój los?
Wyjrzała przez okno. Mrok gęstniał. Ciemne chmury przewijały się przez niebo, od czasu do czasu zasłaniając księżyc.
Na zegarku wybiła dwudziesta trzecia.
- Kochanie, niestety muszę już iść. Wrócę jutro, przyrzekam. Kocham cię – powiedziała i pocałowała go delikatnie w usta. Z jej oczu spłynęła pojedyncza łza.
Narzuciła na siebie płaszcz i stanęła przy drzwiach.
- Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek, kochanie – szepnęła.
- Wzajemnie…
Podbiegła do jego łóżka.
- Mówiłeś coś? – spytała z nadzieją w oczach. – Proszę, powiedz, że to nie moja wyobraźnia…
Chwila dłużyła się niemiłosiernie, a z jego ust nie wypłynęło żadne słowo. Zrezygnowana pomyślała, że to jej mózg znowu płata figle.
- Powiedziałem… wzajemnie… - wychrypiał. – Nie sądzisz… że… opuściłbym cię… w Walentynki…
Zaśmiała się przez łzy i spojrzała w jego oczy. Otwarte oczy, które rozglądały się po pomieszczeniu.
- I stał się cud… - szepnęła. – Wróciłeś do mnie.
- Już na… zawsze… Przysięgam.
- Dzięki tobie pokocham to święto.
Uśmiechnęła się ciepło, wierząc, że teraz już nic nie będzie w stanie jej zagrozić.
Tekst 3
Następny rok, następne walentynki. Tym razem nie spędzam ich w domu. Przynajmniej nie w miejscu, które tak nazywałam przez kilka, dokładnie osiemnaście wiosen.
Dwa miesiące temu przeprowadziłam się do miasta, chcąc uciec ze wsi, na której musiałam nieustannie pracować. Sadzenie, zbieranie, paszenie, sprzątanie, podlewanie – to, i wiele więcej należało do moich codziennych obowiązków. Jest to do zniesienia przez jakiś tydzień, lub dwa, ale potem zaczyna się to przeradzać w pewnego rodzaju udrękę, gehennę. Nie mogłam już dłużej wytrzymać wśród kur, gęsi, czy innych kaczek. To po prostu nie było dla mnie.
Wiedziałam, że po przeprowadzce nie będzie mi łatwo. Miałam zarobić na siebie, kupić mieszkanie, dokładniej kawalerkę, utrzymać ją i płacić czynsz, no i oczywiście uczęszczać do szkoły. Wszystko się zmieniało. Nowe ubrania, inny styl życia. Miałam nadzieję, że dam sobie radę w tym elektronicznym świecie.
W sumie, udało mi się. Nikt nie zwrócił na mnie większej uwagi, kilka osób się przedstawiło, a potem mnie zostawiło samej sobie. Podobało mi się to. Nie chciałam powracać przy nich do wspomnień, o których zapominam od tak dawna…
Gdy miałam siedem lat, matka posłała mnie do piekarni, po kawałek chleba. Wracając, zaczepił mnie starszy mężczyzna, może miał około czterdziestki na karku. Chciał mi dać całą paczkę cukierków za to, że pójdę z nim do domu, bo jest moim wujkiem i chciałby ze mną porozmawiać, gdyż już od dawna mnie nie widział. Niestety, rodzice nie zdążyli mi jeszcze wytłumaczyć, że nie rozmawia się z obcymi, a co dopiero mówić o braniu od nich słodyczy i pójściu do ich mieszkania. Po prostu byłam dziewczyną od karmienia zwierząt, podlewania kwiatów i tym podobne. Nikt nie zastanowił się nad moim wychowaniem.
Ogarnęła mnie chęć zdobycia cukierków i poszłam za nim, co okazało się najgorszym błędem mojego życia. Nieznajomy zaprowadził mnie do jakiejś starej piwnicy, gdzie mnie zamknął. Byłam tam bita i torturowana na wszelkie sposoby, dopóki nie zjawiła się policja, która dopiero po pięciu dniach dostała wezwanie o moim zaginięciu. Przez pewien czas myśleli, że już nie żyję, ale jednak udało mi się wyjść z tego przeżycia cało. Kilka blizn, parę zadrapań. Jedynie psychika ucierpiała.
Po powrocie do domu przestałam się cieszyć z życia. Cokolwiek się działo, ja siedziałam z poważną miną i milczałam, wpatrując się w przestrzeń. Trochę czasu musiało minąć, zanim rodzice uznali, że coś jest ze mną nie tak. Skonsultowali się z lekarzami, psychologami i innymi terapeutami, którzy stwierdzili zgodnie, że to, co się dzieje, jest winą traumatycznej przeszłości i tego, że wszyscy o mnie zapomnieli.
Dowiedziałam się, że mam zacząć pisać pamiętnik. Miałam spisywać swoje myśli, przeżycia i jakieś uczucia, których przecież nie było. Dlatego, przez kilka lat widniało tam tylko jedno słowo, starannie wykaligrafowane czarnym długopisem: PUSTKA.
Potem pisałam więcej. Głównie opisywałam, jak wyglądał mój dzień, co dziś robiłam i co mam zamiar zrobić następnego dnia. Krótkie historyjki, z narratorem, który jest całkowicie bezstronny.
A jaki to ma związek z miłością? Ogromny. Nie umiem kochać. Nie wiem nawet, czy kocham swoich rodziców. Nie potrafię tego ocenić.
Opowiadam ci to, bo już nie mam komu. Za oknem spacerują szczęśliwe pary, świeci przepiękne słońce, a ptaki śpiewają tak pięknie, jak nigdy dotąd. W telewizji lecą same komedie romantyczne, lub dramaty, które są wierną kopią „Romea i Julii”. Słuchając radio, można wyłapać dźwięki jakiejś smętnej piosenki, jakiegoś przytulańca, czy coś w tym stylu. Na witrynach sklepowych widać czerwone i różowe serduszka, które są symbolami miłości. Wieczorem, restauracje zamienią się w jedno wielkie zbiegowisko zakochanych, którzy chcą romantycznie spędzić kolację, ponoć z dala od miejskiego gwaru.
Ja w tym samym czasie będę czytać jakąś ciekawą książkę, zjem kolację, umyję zęby i pójdę spać.
Na razie jednak siedzę na kanapie, koło otwartego okna, naprzeciw włączonego telewizora i kilka kroków od stolika, na którym znajduje się grające radio. Siedzę z zeszytem w ręku i piszę historię swojego życia, dla ciebie. Chcę, abyś chociaż ty ją poznał i choć w części zrozumiał.
Powracając jednak do walentynek. Napisałam malutki wierszyk. I tak nikomu go nie pokażę. Oto on:
Na górze róże,
Na dole maki.
Gdzie się podziałeś,
Mój książę z bajki?
Podoba mi się. Jest ładny, ale nie aż tak bardzo. Właściwie nie mam o nim żadnego zdania. Jest mi całkowicie obojętny. Nie wiem nawet, czy jest poprawnie ułożony.
Jutro będzie piętnasty lutego, a nic się nie zmieni tak naprawdę. Słońce, może nie tak intensywnie, jak dzisiaj, ale będzie świecić, ptaki będą śpiewać, choć nie tak głośno i wyraźnie, a ja będę siedzieć na kanapie z zeszytem w ręku, naprzeciw włączonego telewizora, obok otwartego okna, no i kilka kroków od stolika z radio.
Tekst 4
Gra świateł przebiegała przez czerwono-czarne ściany pogrążone w duszącej ciemności wieńczonej mgłą oddechów i zapachowego dymu. Srebrna, zimna rura wiła się od podestu aż do sufitu, skrząc się milionem barw, nadal spowita w ponętnym tańcu kobiecego, drobnego ciała. Ręka kobiety zacisnęła się mocniej na metalu, gdy ona sama odchyliła się nieco do tyłu, odrzucając gwałtownie głowę. Fala ciemnych, brązowych włosów pomknęła w tym samym kierunku, lądując w końcu na nieosłoniętych plecach.
Zgrabna, odziana w dziurawe, czarne kabaretki noga owinęła się wokół pręta, powracając do poprzedniej pozycji. Jej ciepło kontrastowało z przedmiotem, wywołując na niewieścim ciele ledwie dostrzegalną gęsią skórkę. Wkrótce mleczne uda pochłonęły niewielki odcinek rury, zaciskając się na niej możliwie jak najmocniej. Zgrabne stopy ubrane w niebotycznie wysokie lakierowane szpilki z zaokrąglonym brzegiem złączyły się ze sobą, chroniąc tym samym te niepozorne ludzkie życie przed upadkiem.
W tle pobrzmiewał gwar bezwstydnych rozmów, cichych śmiechów i ciężkich, zmienionych pożądaniem oddechów. Klub o wdzięcznej nazwie „Valentine” przyciągał swych nocnych klientów niezmiennie od lat i to nie tylko w Walentynki. Zresztą, cóż to za święto w takim miejscu? Siedziba lubieżnego widoku piersi i grzesznie rozstawionych ud. Zapach lateksu, połyskującej skóry i dużej ilości alkoholu podawanego we wszystkich kolorach tęczy, na wszystkie znane sposoby.
Senna mara pełniąca teraz rolę erotycznej tancerki zjechała po śliskiej powierzchni, kładąc tułów na zniszczonym podeście. Jej nagie ręce w zmysłowym geście otarły się o ledwie zasłonięte krągłości, podczas gdy niechybnie podążały wciąż do góry, przeczesując burzę włosów, spotykając w końcu podłogę. Miednica dziewczyny wygięła się pod zapierającym dech w piersiach kątem, eksplorując wystające spod skórzanych, ledwie zasłaniających pośladki spodenek.
W oddali rozległ się pełen chciwości gwizd, za którym podążyły niczym żałobny orszak kolejne dźwięki złożone z bezczelnej aprobaty dla obrazu rozkoszy i rozpaczy połączonych ze sobą żelazną kłódką konieczności.
Wykonana z tego samego tworzywa, co spodenki, góra kostiumu przypominała króciutką, kończącą się w połowie żeber kurteczkę bez rękawów i na zamek. Jej drobny kołnierzyk nie pozostawiał wiele dla wyobraźni. Ściśnięte średniej wielkości piersi aż prosiły się o uwolnienie spod ciasnego, narzuconego więzienia. Biodra istoty poderwały się niespiesznie do góry, sunąc po rurze niczym po płynnej tafli lodu. Gibkość wypielęgnowanego ciała ułatwiała trudne zadanie. Szczupłe palce z pomalowanymi na czarno długimi paznokciami ponownie zacisnęły się na powierzchni, jakby nieznana, niezwyciężona siła więzienia kazała im wciąż powracać. Jakby nie miały szansy na ucieczkę.
Zapach podniecenia przywodził na myśl odór wiecznie obecnych na ulicach spalin, od którego po prostu nie można się uwolnić. Kogóż to jednak interesowało, kiedy przed głodnymi oczyma jawiła się bezużyteczna diwa jako jedyna mogąca poprawić ten piekielny dzień pełen bezwartościowych serduszek i deklaracji bez pokrycia? Neony oświetlające lokal na tę specjalną okazję przybrały różowo-czerwoną gamę, rażąc w oczy swą intensywnością. Czy ktoś lubił ten kolor? A, B, C, D, E... Wyliczanka alfabetyczna. Pan Adams, może Brian? Oczywiście, że nie. Czy kogoś to interesowało? Odpowiedzi na pytania retoryczne się nie wypowiada.
Dziewczyna zagryzła ponętnie swą pełną dolną wargę pomalowaną na soczysty odcień czerwieniu, uśmiechając się przy tym zachęcająco. Jej bogato wymalowane oczy przykuwały do siebie kajdanami, a jednak gdzieś pod powłoką tej całej maskarady czaił się smutek nakrapiany obojętnością. Bo i po co? To żadna okazja, żadne święto. Meteoryt nie uderzy w tę spelunę, nie uwolni zniewolonych wiecznym pragnieniem mężczyzn kobiecych ciał.
Gdy uchwyciła pewnie metalowy pręt i ustała o własnych nogach, zakręciła się energicznie, wyprężając jędrne pośladki. Gładka cera przeświecała przez otwory w kabaretkach, pozwalając cieszyć oczy widokiem nieosiągalnie idealnych nóg. Myśli samców zaćmiło wyobrażenie tej właśnie części ciała zaciskającej się na ich pasie. Każdy by chciał, a... otrzymywała tylko rura. Cóż za paskudna ironia złośliwego losu!
Głowa tancerki zatoczyła koło, szarpiąc wilgotne powietrze kosmykami lekko potarganych ciemnych włosów, które po sekundzie znów uderzyły w odsłonięte ciało. Pas odsłoniętej skóry brzucha otarł się o odbijającą światło powierzchnię, ignorując przeraźliwe zimno i sztywnienie mięśni. Spektakl trwał dalej i trwać musiał. Cóż jej ciało znaczyło, by się temu przeciwstawiać? Poruszyła biodrami, tworząc tym samym coś na miarę okręgu, na zmianę to wypychając, to cofając je w kierunku strawionego alkoholem tłumu. Zrobiła to idealnie z grającą gdzieś daleko muzyką wypełniającą w tym momencie jej głowę.
- Szczęśliwych Walentynek, ma słodka! - krzyknął jakiś rozgrzany głos, którego i tak nie rozpoznała. Ba, nawet nie miała na to chęci. Zdarzało się, że napaleni faceci wrzeszczeli w jej kierunku najróżniejsze słowne wiązanki. Gdyby zamierzała się nimi przejmować, pewnie nie skończyłoby się to dobrze.
Uśmiechnęła się nieco mrocznie, odwracając się tyłem do rury. Mrugnęła lubieżnie do swej publiczności, kołysząc się niby swobodnie w takt aktualnie lecącej piosenki, po czym oparła się o nadal chłodny metal. Jedna z jej rąk owinęła się wokół dla bezpieczeństwa, kiedy ona sama zjechała w dół, rozwierając uda. Ostre, cienkie obcasy tymczasem wbiły się w jej pośladki, jednak nie dała po sobie poznać bólu. Nie wchodziło to w rachubę.
Jej druga dłoń w tym czasie powędrowała od szyi, między piersiami, potem płasko po brzuchu, w kierunku granicy między nagą skórą a spodenkami. Przymknęła umalowane powieki, idealnie grając wypełniającą rozkosz. Niemal usiadła na piętach, gdy puściła pręt, jak kot schodząc niżej i prężąc kręgosłup, by ponownie zarzucić włosami.
Niewinna diwa otworzyła swe oszałamiające oczy, omiatając obojętnym spojrzeniem zbiorowisko nieznajomych twarzy. Wydawało się, jakby spojrzenie każdego człowieka w klubie spoczywało właśnie na niej. Zdołała już do tego przywyknąć. W końcu trzeba nauczyć się, że to nie cało należy do osoby, a osoba do ciała. Miała przecież tylko rozdartą duszę chwiejącą się pomiędzy czeluściami piekieł. Jednym a drugim. Balansowała niczym podarta karta. Dama kier została pobita przez króla.
Powracając do metalowej przyjaciółki, dziewczyna okręciła się wokół niej, przestępując w połyskujących w świetle butach. Nagle jej wzrok przykuł siedzący przy barze mężczyzna, wolno popijający kolorowego drinka. Patrzył na nią intensywnie, jakby tylko ona znajdowała się w pomieszczeniu. Jego krystaliczne żywo zielone spojrzenie tłumione przez panujący dookoła gwar śledziło każdy jej ruch. Dopiero później zwróciła uwagę na jego miedzianą rozczochraną fryzurę, mocno zarysowaną szczękę i dobrze zbudowane, pochylone ciało. Co dziwniejsze, nie wydawał się podniecony czy zdegustowany.
Wydawał się zrozpaczony.
W momencie, w którym ich wzrok się spotkał, szatan pozyskał nowe ciało, zstępując na skalaną licznymi grzechami ziemię, po której wcale nie płynęło mleko i miód, lecz krew i rozpusta. Nastał czas, by niewinne lico dojrzało to, przed czym było chronione. By beztroska ustąpiła miejsca uczuciom pustym i równie nietrwałym, jednak złym do samego wnętrza. Ludzie nie byli dobrzy. Nie byli źli. Byli tylko ludzcy. A to jest właśnie najgorsze zło.
W uszach tancerki rozległ się przeraźliwy, raniący dźwięk, jak gdyby ktoś zbił ogromną szklaną taflę, która całkowicie zagłuszyła dźwięk muzyki. Jej źrenice się powiększyły, ręce pokryła nieprzyjemna warstwa zimnego potu, a zmęczone mięśnie zwiotczały, protestując przeciwko jakiejkolwiek chęci poruszenia się.
Szklanka z niedokończonym drinkiem wyślizgnęła się z ręki mężczyzny i z niknącym hukiem uderzyła o wypastowaną podłogę. Przezroczyste odłamki pomknęły w stronę ludzkich nóg, zupełnie zbagatelizowane i zapomniane.
Złapała mocniej rurę, próbując przywrócić swą świadomość do życia, jednak były to próby równie marne, co opalanie się w trakcie zimy, gdy nawet nie świeciło słońce. Oddech uwiązł jej w gardle. Zacisnęła nogi na pręcie, schodząc nisko, to znowu wystrzelając w górę niczym erotyczna torpeda, ale obraz nie znikł. Świat się nie zatrzymał. Nieuchronna myśl zasiała zniszczenie w jej biednym umyśle.
Pomyślała, że oto właśnie spojrzała w oczy śmierci.
Wielki, podświetlany zegar wiszący na tyłach klubu wskazywał dokładnie 23:59, kiedy wewnątrz rozległ się ogłuszający wybuch, śmiertelne gorąco buchnęło lawiną płomieni, a jądro ziemi uzewnętrzniło się w epicentrum grzeszności siejącą zniszczenie eksplozją. Kupidyn przybrał rolę mrocznej kostuchy, podkładając bombę w miejscu, w którym nikt się tego nie spodziewał.
Zimny metal nagle stał się nieznośnie gorący, krzyk zagłuszył wszelkie życie, a stapiane żywcem ciała utonęły w trawiącym wszystko na swej drodze ogniu. Rozległ się dźwięk alarmowych syren. Tik, tak... A, B, C, D, E, F, G, H... Zegar zatrzymał się na niepozornym "Ś". Śmierć zawsze zwycięża.
Szczęśliwych Walentynek, ma słodka...
Nagle ocknęła się z sennego otępienia, instynktownie chwytając pilot do telewizora. Na oślep wcisnęła odpowiedni przycisk, wyłączając tym samym urządzenie. Zimne mieszkanie pochłonęła rozdzierająca ciemność. Dziewczyna zamrugała nieprzytomnie, próbując uzmysłowić sobie, gdzie się znajduje. Przeraźliwa pustka ziała z ekranu, na którym jeszcze chwilę temu rozgrywał się prawdziwy dramat. Można by rzec - życie. Potrząsnęła głową, wyrzucając z myśli niechciane obrazy.
Westchnęła przeciągle, sięgając leniwie ręką w kierunku nocnej lampki, którą po chwili włączyła. Nieśmiałe światło rozrzedziło gęste niczym kisiel powietrze, rzucając poświatę na umeblowanie pomieszczenia. Kobieta przeciągnęła się, a jej ręce napotkały dziwny w kształcie przedmiot spoczywający na jej kolanach. Zmarszczyła brwi, przeczesując jedną dłonią swe ciemne włosy, po czym sięgnęła w kierunku zmarnowanego, zwiędłego bukietu czerwonych róż. Nie pofatygowała się wcześniej, by wsadzić je do wody, więc teraz przedstawiały sobą jedynie szczątki pięknych kwiatów.
Przebiegła palcami po oklapniętych karminowych płatkach, bezwiednie odrywając je jeden po drugim od całości. Upadały bezszelestnie na skórzaną czarną kanapę, podążając niżej aż do usłanej puchowym dywanem podłogi. Kontynuowała zajęcie, czyniąc tak z każdym kwiatem, których w bukiecie znalazło się całkiem sporo.
Ze zdziwieniem odkryła, że przyczepiono do niego niewielki bilecik, jaki wcześniej musiała pominąć w wyniku nieuwagi. Oderwała go niedelikatnie, skupiając wzrok na pospiesznie nabazgranym na papierze napisie. Jej serce zamarło, gdy przypomniała sobie, jaki był dzisiaj dzień i co oznaczała treść karteczki.
Szczęśliwych Walentynek, ma słodka...
Bilecik dołączył do wyrwanych płatków, gdy tymczasem wzrok dziewczyny powędrował do stojącej na szafce ramki ze zdjęciem zielonookiego mężczyzny.
23:59 odbiła się cichym echem od samotnych ścian jej azylu.
Tekst 5
Najpierw jest szum. Po chwili dołącza do niego łuna jasności. Skumulowane dają potworny ból głowy; uczucie znajome, spowodowane wypiciem zbyt dużej ilości wódki, wypaleniem paczki fajek i paru jonitów. Ale jeszcze nie otwieram oczu, niech choć na chwilę zapomną o cierpieniu reszty ciała. Ruch. Czyjś oddech owiewa mą szyję. Jakaś ręka obejmuje mnie w pasie, a noga splata się z moją. Jestem naga. On też. W powietrzu unosi się zapach faceta, mój oraz czegoś pośrodku… nasza wspólna woń. I w tym momencie dociera do mnie, co się stało poprzedniej nocy, gdzie jestem oraz z kim spędziłam noc. Zegarek wskazuje 10 rano. Jest 14 lutego.
Wydarzenia poprzedniego dnia wracają do mnie flashbackami. Nie miałam przecież jechać do Wrocławia. Nie dość, że to nie po drodze do Warszawy, to tym bardziej nie po drodze w te jebane Walentynki. A ja, jako osoba samotna, spędzam je razem z moimi kochankami – winami. Więc telefon od Kuby, dwunastego wieczorem, bardzo mnie zaskoczył. Był pijany, co nie było nowością, jednak smutek rozbrzmiewający w jego głosie, zaalarmował mnie, że stało się coś złego. Z jego bełkotu wywnioskowałam, iż miłość jego życia puściła go kantem, a on biedak nie wyobraża sobie teraz spędzić Dnia Zakochanych samemu, dlatego też przyjechać mam ja.
Próbuję się obrócić na drugi bok, delikatnie odsuwając Kubę. Mruczy mi we włosy – „zostań”. Układa się na wznak, przyciągając moją głowę na swój tors, do serca. Bezpiecznie. Zapadam ponownie w sen, dopasowując swój oddech do ruchów jego klatki piersiowej. Kuba zawsze mnie pociągał fizycznie, choć mój umysł wiedział, że nigdy nie bylibyśmy dobrą parą. Kompletnie różne charaktery i upodobania. I może dlatego potrafiliśmy się świetnie dogadać. Ja go sprowadzałam na ziemię, a on mnie ciągnął w chmury bądź wręcz odwrotnie, prosto do bram piekieł. Zadziwiające było jednak to, że jego Ania była do mnie bardzo podobna z usposobienia, a ja do tej pory nadal nie znalazłam sobie faceta.
Wydaje mi się, iż to, co wydarzyło się parę godzin temu jest snem, być może nawet koszmarem. Szczypię się w ramię – nie śnię. Patrzę w górę. Kuba świszczy przez tą swoją krzywą przegrodę nosową, pogrążony całkowicie w drzemce. Dotykam delikatnie jego wiecznie podkrążonych oczu, obrysowuję palcem dolną wargę, przypominając sobie z wypiekami na twarzy, co te usta robiły mi w nocy. Przykładam dłoń do jego policzka, czując kłujący zarost. Zjeżdżam w dół, umieszczając swoją rękę na linii serca Kuby. Moje ciało wtulone w jego ciepło. Dotyk, czułość, jedność… Czy nie tego zawsze chciałam i podświadomie pragnęłam właśnie od niego? Pierwsza łza wymyka się spod mych zamkniętych powiek niepostrzeżenie, pozostałych nie mam siły hamować. Zwijam się w kłębek, łkając bezgłośnie. Już wiem, że tu jest właśnie moje miejsce, u boku Kuby. Nasze ciała pasują do siebie idealnie, nasze usta współgrają harmonijnie, dłonie obejmują się chciwie, a oczy nie chcą przestać patrzeć. Uspokajam się, wciągając nosem powoli
zapach Kuby, nasz zapach. Starając się nie poruszyć, przeszukuję wolną ręką łóżko w poszukiwaniu telefonu. Jest godzina 15, za trzy godziny mam pociąg do Warszawy. Nastawiam budzik na 16, przewracając się na drugi bok. Kuba synchronicznie dopasowuje się do mnie i nie wypuszczając ani na chwilę z objęć, układa nas „na łyżeczkę”. Całuje mnie w bark, przesuwając jednocześnie rękę z mojej talii na biodro i… zasypia. Nie chcąc myśleć o tym, co będzie dalej, idę w jego ślady.
Hałas, jakiś cholerny dźwięk. Po omacku odnajduję dzwoniący budzik i wyłączam go. Jednak cisza nie następuje. Ktoś nieustępliwie dobija się do drzwi. Zrywam się, oplatając kocem i zaczynam budzić Kubę. Zbieram z ziemi swoje ciuchy i uciekam do łazienki. Intuicja mnie nie zawodzi. To była jego Ania. Docierają do mnie strzępy ich rozmowy. Ubieram się szybko, przemywając twarz zimną wodą. Nakładam na twarz maskę i z uśmiechem na twarzy naciskam klamkę.
Po wyjściu zastałam widok, jakiego mogłam się spodziewać. Ania wtulona w Kubę, szepcząca słowa przeprosin. Chłopak spojrzał na mnie. Jego wzrok był jednoznaczny – cicho, ani słowa. Przywitałam się szybko, tłumacząc, że trochę wczoraj przesa
dziliśmy z Kubą z używkami. Dziewczyna uśmiechnęła się krzywo, dziękując, iż zajęłam się Kubusiem pod jej nieobecność. Nie patrząc Ani w oczy, wzięłam do ręki torbę, uścisnęłam oboje, tuląc się do przyjaciela ostatni raz. Muszę zapamiętać ten zapach. Godzina 16.30… Dla mnie Walentynki się skończyły. Dworzec, pociąg, Centralny, tramwaj, monopolowy, mieszkanie, moje łóżko, łzy…
Trzy miesiące później… nie, w ciąży nie jestem. Poznałam Wojtka, teraz u jego boku mam swoje miejsce i to do niego idealnie pasuję. A Kuba, teraz miłością jego życia jest jakaś Kasia. Zawsze będę go kochać, ale nigdy nie byłaby z nas dobra para. Nie można szukać miłości na siłę. A przyjaźni niszczyć jednym, niepotrzebnym wybrykiem. Jutro jedziemy z Wojtkiem do Wrocławia. Mężczyźni mojego życia muszą się końcu poznać.
Zapraszamy do głosowania!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez polly dnia Pią 20:57, 12 Lut 2010, w całości zmieniany 9 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Eileen
Obserwator
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pią 21:54, 12 Lut 2010 Temat postu: Moja Ocena |
|
|
Hejo:) Polly zaciągnęła mnie tu siłą, bo bardzo nie lubię oceniania:) Nie jestem w tym za dobra, ale jako że wymigałam się od napisania czegoś swojego, postaram się być najbardziej obiektywna, jak tylko potrafię.
Zaznaczam: nie spodziewałam się, że zobaczę tu aż tak dobre teksty. Po prostu... szok. Winszuję wszystkim, nieważne kim jesteście, ale dla mnie jesteście wyjątkowe.
Jako osoba wyczulona na tle interpunkcji mogłam to traktować jako jedyne kryterium porównawcze. Wiadomo, każdy ma jakieś preferencje co do stylu, ale jako pracownica redakcji w gazecie mogę się zdać tylko na ortografię i interpunkcję.
No to jedziemy:)
Tekst pierwszy - cudowny, bardzo życiowy, bardzo prawdziwy. Tekst o zwyczajnych ludziach dla zwyczajnych ludzi. Uroczy.
STYL - 4 (naliczyłam kilka błędów i to naprawdę nie moja wina, że automatycznie je wyłapuję)
POMYSŁ - zdecydowane 5 (Jacob i Edward, bardzo obrazowe)
WYKONANIE - 5 (dojrzały język, lubię to)
AKCJA - 4
BOHATEROWIE - zdecydowane 5
WRAŻENIE - 5 (sama czułam się kiedyś jak ta dziewczyna, a to wpływa na moją ocenę)
Tekst drugi - O Boże. Byłam nim oczarowana. Ten, kto go napisał, umie grać na emocjach czytelnika. Dla mnie ten tekst ma zdecydowane drugie miejsce. Jak się okaże, kto to, to wyściskam:)
STYL - 4 (niestety parę błędów, ale kompletnie nierażących)
POMYSŁ - zdecydowane 5 (te retrospekcje, to umieranie...)
WYKONANIE - 5 (jak już pisałam na początku, ktoś pisze cudownie. Trafiło to do mnie)
AKCJA - 5 (za tę szansę na końcu)
BOHATEROWIE - 5 (Bella nie jest płaska, a Edward wyciska łzy)
WRAŻENIE - 5 (za wszystko powyżej)
Tekst trzeci - ach, ten wujek... Tyle się tego naoglądałam na wolontariacie, że to mną naprawdę poruszyło. Dziękuję za ten tekst. Był wstrząsający i ckliwy.
STYL - 4 (kilka maleńkich błędów...)
POMYSŁ - 5 (dziękuję, że ktoś go poruszył)
WYKONANIE - 4 (hmmm, nie wiem, czy nie wolałabym, gdyby użyto innego czasu)
AKCJA - 4 ( nie mam uzasadnienia, moje odczucie:)
BOHATEROWIE - 5 (dzięki za to cierpienie, cierpienie i jeszcze raz cierpienie)
WRAŻENIE - 5 (pomysł wszystko przeważa)
Tekst czwarty - mój ulubiony. Jest magiczny. Kocham go, wielbię, jest taki życiowy. Świetne opisy, te tętniące życiem emocje... Dla mnie Najlepszy Tekst.
STYL - 5 (tylko jedna literówka:))
POMYSŁ - 5 - za klub,,Valentine'', za tę kobietę, za nastrój, za ciągły strach...
WYKONANIE - 5 (kocham taki styl pisania, kompletnie nic bym nie zmieniła)
AKCJA - 5 (po prostu ciągle coś się dzieje)
BOHATEROWIE - 5 (bo bohaterka to po prostu druga ja. Dziękuję)
WRAŻENIE - 5 (jedna z lepszych rzeczy, jakie w ogóle czytałam. Nie sądziłam, że mogę to powiedzieć o tekście o Walentynkach:))
Tekst piąty - o życiu i dla życia. Tekst prawdziwy, emanujący zwyczajnością i prawdziwymi scenkami. Tekst bliski memu sercu. Dla ludzi i od człowieka.
STYL - 4 (kilka małych błędów było)
POMYSŁ - 5 (za pokazanie codzienności, za zwyczajność, za normalność)
WYKONANIE - 5 (taki prosty, jasny język, swojski a zarazem poruszający)
AKCJA - 4 (no, można by dać jej ciut więcej;))
BOHATEROWIE - 5 (tacy znajomi z podwórka, moi znajomi, identyfikuję się z nimi)
WRAŻENIE - zdecydowane 5 (za zapach, za normalność, za nastrój)
Uffff:) Napisałam:) Jestem jak najbardziej obiektywna. PODZIWIAM WAS:*** I wszystkie się spisałyście. Jednak wybieram 4, a po niej 2. Po prostu taką mam psychikę.
Buziale,
Wasza Eileen:)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eileen dnia Pią 22:14, 12 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Egoistka
Uzależniony
Dołączył: 24 Lip 2009
Posty: 627
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin Płeć:
|
Wysłany: Sob 0:00, 13 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Na początek wielkie dzięki, że napisałyście cokolwiek na ten konkurs. Mi się nie chciało, ale to nawet dobrze. Wszystkie prace były świetne, nie chciałbym się tu wmieszać z moimi bazgrołami.
Naprawdę. Każdą miło się czytało. Nie liczyłam na tak dobre teksty. Jakby się dało, wszystkie byłybyście pierwsze, jak dla mnie. Ale się nie da, a szkoda. A więc jako aktywny użytkownik tego forum czuję się w obowiązku zagłosować. Ktoś musi wygrać.
1. Od początku cuchnęło Zmierzchem. Może złe słowo. Pachniało, tak zdecydowanie pachniało. Osobiście rzecz biorąc minęło już moje oczarowanie tą książką, jednakże porównania do bohaterów były urocze. Cały tekst leciutki, w miarę miło się czytało A na koniec szczerze się uśmiechnęłam. Miło, że zaznaczono, że akcja dzieje się w tym roku. Błędów jako takich nie wyłapywałam, bo nie chciałam psuć sobie interpretacji. Nie mam aż tak podzielnej uwagi, a być może za mało czytam.
A. Pomysł 4. zraniona znalazła innego, ale nie zapomniała.
B. Wykonanie. ładnie napisane. 4
C. Styl, ortografia, interpunkcja. 4
D. Bohaterowie. 4 znam ich skądś.
E. Akcja 5. było w porządku
F. Ogólne wrażenie. 5. bo tak
2. Siedziałam wbita w krzesło przez cały tekst. Był taki przybijający, ale przez to prawdziwy. Na koniec WCALE nie płakałam (wiem, nie umiem kłamać). Umiesz grać na emocjach, kimkolwiek jesteś.
A. Pomysł 5. oryginalnie.
B. Wykonanie. 5. ślicznie napisane
C. Styl, ortografia, interpunkcja. 4
D. Bohaterowie. 5. wykreowani... do końca. niczego mi nie brakowało.
E. Akcja 5. za zakończenie
F. Ogólne wrażenie 5
3. Łatwo i szybko połknęłam. Naprawdę miło mi się go czytało, bo nie był przesłodzony, przesadzony ani romantyczny. Nie mówię, że te teksty o spełnionej miłości są gorsze, ale ten po prostu do mnie trafił. Fabuła nie była jakaś szczególnie zaskakująca, zakończenie nie chwyciło za serce, ale miało to coś . Aż mam ochotę napisać: Nie martw się, znajdziesz w końcu tego Księcia. I będzie tylko twój, a ty poczujesz się szczęśliwa.
A. Pomysł 5. temat niby oklepany, ale ładnie ujęty
B. Wykonanie. 5. podobało mi się.
C. Styl, ortografia, interpunkcja. 4, znalazłam błędzik. taki mały.
D. Bohaterowie 5. dobrze, że nie było radośnie
E. Akcja 4. nie do końca płynnie. ale musiałam się do czegoś przyczepić
F. Ogólne wrażenie 5. bo do mnie dotarłaś
4. Jestem urzeczona. Nie wiem co powiedzieć, a nie nawet od czego zacząć. Może nie będę w ogóle zaczynać, oceny powiedzą swoje.
A. Pomysł 5 Odważny, ale przede wszystkim genialny. To mocne słowo, wiem, ale tak właśnie uważam.
B. Wykonanie 5 Świetne, nic bym nie zmieniła.
C. Styl, ortografia, interpunkcja 5 Zaskakująco dobrze.
D. Bohaterowie 5 Ta dziewczyna ma coś w sobie.
E. Akcja 5 Dobrze poprowadzona, niczego nie brakuje.
F. Ogólne wrażenie 5
5. Ładne. Poleciała nawet łezka na koniec. Zaskakujący był ostatni akapit. Wciąga czytelnika dalej, za to plus. I myślałam nad tym tekstem długo. Był na pewno życiowy, i prawdziwy. Że nie zawsze mamy to, czego chcemy. A już na pewno jeśli chodzi o facetów. Świetna miniaturka. No i nie miała odniesienia do Zmierzchu, to... dobrze. : )
A. Pomysł. Dam 5, niech stracę.
B. Wykonanie. też 5, bo wszystko w porządku.
C. Styl, ortografia, interpunkcja. 4, coś tam było. xD
D. Bohaterowie. 4. Tacy... jakbym ich znała. A nie chciałabym tego. Nieważne, możesz nie zrozumieć. xP
E. Akcja. 5. Ładnie opisana.
F. Ogólne wrażenie. 5.
I to by było na tyle. Życzę wam powodzenia. :*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mala_Nessi
Gość
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Sob 13:53, 13 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
tekst 1
STYL -4 (trochę błędów)
POMYSŁ – 5 (bardzo życiowy)
WYKONANIE – 5 (podobało mi się)
AKCJA – 4(czegoś mi brakowało, nie wiem do końca czego)
BOHATEROWIE – 5 (bardzo dobre porównanie)
WRAZENIE – 5
tekst 2
STYL – 4 (coś tam wyłapałam i jeden stylistyczny rzucił mi się w oczy)
POMYSŁ - 5 (strasznie mnie poruszył!)
WYKONANIE – 5 (idealnie opisane, bardzo dojrzale)
AKCJA - 5
BOHATEROWIE - 5
WRAZENIE – 5(nie mogłam się oderwać)
tekst 3
STYL – 4 (trochę błędów)
POMYSŁ – 5 (uwielbiam Cię za niego)
WYKONANIE – 5 (chyba nie mam zastrzeżeń)
AKCJA- 4
BOHATEROWIE - 5
WRAZENIE – 5 (nie mogłam się zdecydować,ale nie lubię być surowa )
tekst 4
STYL – 5 (jedna literówka, a reszta myślę, że dobrze)
POMYSŁ – 5 (naprawdę oryginalny)
WYKONANIE – 5 (styl powala na kolana)
AKCJA – 5 (było COŚ w tym)
BOHATEROWIE – 5 (idealnie wykreowana)
WRAZENIE – 5(po prostu dech zaparło)
tekst 5
STYL – 4 (parę błędów)
POMYSŁ – 5 (niech będzie, choć nie oryginalny, życiowy)
WYKONANIE – 5 (poprawnie)
AKCJA – 4 (mogłaś coś wtrynić)
BOHATEROWIE – 5 (ludzie są jacy są )
WRAZENIE – 5
Jesteście wszystkie genialne i cieszę się, że nie wzięłam w tym udziału, bo przy Was bym wypadła blado
Ness .;*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mala_Nessi dnia Sob 13:55, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
carla147
Gość
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:49, 13 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Baaaardzo, ale to bardzo chciałabym podziękować autorkom, za to, że umiliły mi czas Cieszę się, że mogę brać w tym udział i że mój głos też coś znaczy. To miłe Będę bardzo szczera. Nie owijam w bawełnę...
Dobraaa... koniec formalności, teraz czas na ocenki!
TEKST NR.1
Hymm.. tekst dość inny, lecz nie orginalny. Owszem bardzo życiowy, tu ją kocha, lecz nie chce się z nią przespać, ale na boku ma inną i potem jest z nią wciąży... zna się takie historie (czy to w rodzinie, czy w szkole, w pracy), więc mnie ta historia, aż tak bardzo niezachwyciła. Nie gniewaj się autorko tego tekstu. Jestem szczera, poprostu.
A. Pomysł (3pt)
B. Wykonanie(4pt)
C. Styl, ortografia, interpunkcja(4pt)
D. Bohaterowie(4pt)
E. Akcja(3pt)
F. Ogólne wrażenie(3,5pt - jeśli można dawać, jeśli nie, to dam 4pt, na zachęte )
TEKST NR.2
Matkooooo! To było cudowne, zabójcze, obłędne, cukiereczek... GENIALNE! GE-NIA-LNE!!!!!! I oczywiście ja też musiałam się poryczeć smiejąc. Chodź to miniaturka a nie np. opowiadanie to tak emocjonalnie mnie poruszyłaś, że aż miło! Ufff... aż nie wiem co napisać. Brak mi słów, a rzadko to mi się zdarza. Takie rzeczy chce się czytać Emocje są wyczuwalne!
A. Pomysł (5pt)
B. Wykonanie(5pt)
C. Styl, ortografia, interpunkcja(5pt)
D. Bohaterowie(5pt)
E. Akcja(5pt)
F. Ogólne wrażenie(5pt)
TEKST NR.3
Nie zabardzo zakumałam o co chodzi... nie wiem, może to ze mną jest coś nie tak. Ogólnie było... okej. Możliwe, że się nieznam, ale.. takie jest moje zdanie.. sorry:)
A. Pomysł (3pt)
B. Wykonanie(4pt)
C. Styl, ortografia, interpunkcja(4pt)
D. Bohaterowie(4pt)
E. Akcja(3pt)
F. Ogólne wrażenie(4pt)
TEKST NR.4
No miodziooooo... i te opisy. Autorko, kimkolwiek jesteś uwielbiam cię To było genialne i bardzo, bardzo dobre:P Aż normalnie miałam wrażenie jak bym oglądała Moulin Rouge i cała ta fascynacja tych kolesi tą dziewczyną spłynęła na mnie. Lubię takie rzeczy, że sama czuje się tak jak bym ogladała tą scenę, jak bym była w środku tego wydarzenia. To się lubi. To się ceni:P
A. Pomysł (5pt)
B. Wykonanie(5pt)
C. Styl, ortografia, interpunkcja(5pt) powiedzmy, ze nic nie było
D. Bohaterowie(5pt)
E. Akcja(5pt)
F. Ogólne wrażenie(5pt)
TEKST NR. 5
Baaardzo życiowe i to mi się spodobało. Jest genialne w swojej prostocie. Czytało się lekko bez jakiś zbędnych opisów. Baaaardzo fajne
A. Pomysł (4pt)
B. Wykonanie(5pt)
C. Styl, ortografia, interpunkcja(4pt)
D. Bohaterowie(4pt)
E. Akcja(4pt)
F. Ogólne wrażenie(5pt)
Przepraszam bardzo jeśli kogoś uraziłam. To nie było zamierzone ani nic z tych rzeczy. Chciałam przekazać to co czułam po przeczytaniu każdego z tych tekstów. Tyle.
Jeszcze raz przepraszam!
Ogólnie bardzo mi się podobało i wyszło bombowo!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
xAlice
Obserwator
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Nie 13:47, 14 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
TEKST 1: historia bardzo ciekawa, taka życiowa, prawdziwa. porównanie bohaterów do Jacoba i Edwarda - pomysłowe. ogólnie bardzo mi się podobało. Jednak szkoda, że ostatecznie była z 'Jacobem' - to takie moje osobiste odczucie. ale wiadomo, nie zawsze ma się to, czego się pragnie.
A. Pomysł 4
B. Wykonanie 5
C. Styl, ortografia, interpunkcja 4
D. Bohaterowie 5
E. Akcja 4
F. Ogólne wrażenie 4
Tekst 2: ŚWIETNY! bardzo, ale to bardzo mi się podobał. emocje bardzo dobrze ukazane. bohaterowie ładnie ukazani. ogólnie pomysł bardzo dobry. wzruszający. i sama końcówka, napawająca nadzieją i wiarą, że wszystko się ułoży.
A. Pomysł 5
B. Wykonanie 5
C. Styl, ortografia, interpunkcja 4
D. Bohaterowie 5
E. Akcja 5
F. Ogólne wrażenie 5
TEKST 3: poruszający, chociaż jakoś do mnie nie trafił. historia taka jakaś, hm... no nie wiem, czegoś mi tu brakowało. ale tekst sam w sobie ok
A. Pomysł 4
B. Wykonanie 4
C. Styl, ortografia, interpunkcja 4
D. Bohaterowie 4
E. Akcja 4
F. Ogólne wrażenie 4
TEKST 4: jestem zachwycona. jak dla mnie wygrywa! wszystko było idealnie opisane. uczucia, emocje, bohaterzy, całe miejsce akcji. wszystko dopięte na ostatni guzik. niczego tu nie brakowało. CUDEŃKO! takie coś mogę czytać i czytać.
A. Pomysł 5
B. Wykonanie 5
C. Styl, ortografia, interpunkcja 5
D. Bohaterowie 5
E. Akcja 5
F. Ogólne wrażenie 5
TEKST 5: ciekawy, życiowy. Historia ładnie opowiedziana. pokazuje, że nie zawsze jest kolorowo. że mimo, iż między dwoma osobami 'coś' jest, to i tak taki związek nie zawsze ma przyszłość. no i zakończony optymistycznym akcentem.
A. Pomysł 5
B. Wykonanie 4
C. Styl, ortografia, interpunkcja 4
D. Bohaterowie 5
E. Akcja 5
F. Ogólne wrażenie 5
Oceniałam obiektywnie mam nadzieje, że nikogo nie uraziłam swoimi słowami. ciężko mi oceniać, no ale obiecałam więc to zrobiłam.
Teksty mi się naprawdę podobały i dziękuję każdej uczestniczce za napisanie minaturki. pozdrawiam i życzę każdemu powodzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blueberry
Fanatyk
Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 1068
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z owond. Płeć:
|
Wysłany: Sob 18:12, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Chyba czas wydać publiczne oświadczenie
A więc ja nie wstawiłam swojego, głównie ze względu na to, iż miałam kłopoty z internetem, a poza tym nie wyrobiłam się - nie było mnie trochę na forum, a jak weszłam, to okazało się, że już tego dnia mam wstawić, a miałam dopiero połowę.
Dlatego biorę się za ocenianie!
Nie bijcie, jak będzie zbyt surowo - taka już jestem. I nie przejmujcie się, bo oceny mogą być zdeczkę przesadzone, tak sądzę.
No nic, biorę się do czytania!
Tekst 1.
A. Pomysł : 4,5, podpadł mi motywem Zmierzchu.
B. Wykonanie : 5, jest ok
C. Styl, ortografia, interpunkcja : 3,5. (m.in. "nikt nikogo", "otwarłam", "nie zdąrzyłam upić połowy zawartości kubka", było jeszcze parę zgrzytów, wyłapałam też pare błędów interpunkcyjnych [drobnica, niemartwić się])
D. Bohaterowie : 4,5. narratorka trochę, nie wiem czemu, przypomina mi siebie. Artur i Piotrek, postacie całkiem interesujące, jednakże nie do końca mi to podpasowało.
E. Akcja : 4, miałko! w sumie nic się nie działo. Urwane zanim się rozkręciło.
F. Ogólne wrażenie : kalkulator wyliczył średnią 4,3, jednakże nie zgadzam się z nim. Mimo paru błędów, nie jest to nic poważnego, a w sumie efekt końcowy ok. Więc jest 5, dla wiedzy samego autora z małym "-" xD
Tekst 2.
A. Pomysł : 4,5, przepraszam, ale naprawdę jestem bezlitosna dla zmierzchowych historii. Pomijając to, całkiem okej - chociaż nieco tak dziwnie jak czytałam, potem nie załapałam, czy ona to czyta, czy mówi, czy myśli, czy co.
B. Wykonanie : 5, solidna piąteczka, ładnie zrobione.
C. Styl, ortografia, interpunkcja : 5, z małym "-" bo wyhaczyłam parę dziwactw, jednakże nic poważnego.
D. Bohaterowie : 4, sorki. Nic oryginalnego, postaci nie wymyśliłaś, ułatwiłaś sobie zadanie biorąc "gotowych" bohaterów.
E. Akcja : 5, mimo wszystko. Dość uroczo, choć końcówka mi zazgrzytała. Ale było nieźle.
F. Ogólne wrażenie : pozostał niesmak po motywie Z, jednakże ogólne wrażenie niezłe. Końcówka tylko wg. mnie niedopracowana. 4,5.
Tekst 3.
A. Pomysł : 5, pomysł dobry!
B. Wykonanie : 3,5, ...z wykonaniem gorzej. Po przeczytaniu miałam wrażenie, że kompletnie tego nie dopracowałaś!
C. Styl, ortografia, interpunkcja : 3,5. zagrzytało mi już w pierwszym akapicie. poza tym trochę ich było dużo, nie będę wymieniać.
D. Bohaterowie : 5, główna bohaterka mogłaby być ciekawą i barwną postacią.
E. Akcja : 4, trochę nie wyszło z tym "wujkiem". Nawet trochę bardzo. Ale końcówka mi się spodobała. Za to czwóreczka.
F. Ogólne wrażenie : co prawda, to prawda, ogólne wrażenie nie jest złe. Gorzej było podczas czytania, nie podobało mi się. Jednakże po chwili refleksji...to, że nie było przesłodzone itp to akurat dla mnie żaden argument. Trochę źle zrobione, ale nadrobione pomysłem. I tak, masz 4
Tekst 4.
A. Pomysł : 5, absolutnie wspaniałe.
B. Wykonanie : 5, CUDO!
C. Styl, ortografia, interpunkcja : 5, nic nie wyłapałam.
D. Bohaterowie : 4,5, tylko trochę zlała mi się postać z telewizora z osobą przed telewizorem. No i nie załapałam o co chodziło z tym gościem przy barze. Ale kobieta przy rurze, wspaniała.
E. Akcja : 5, przez Twój opis tego tańca zarumieniłam się, jakbym oglądała w telewizji "zakazany" film o tematyce erotycznej...6 za opisy
F. Ogólne wrażenie : 5 z giga +. I tyle xD
Tekst 5.
A. Pomysł : 5. Zauroczyłaś mnie, kimkolwiek jesteś, swoją miniaturką, i nie pytaj czemu.
B. Wykonanie : 5, naprawdę fajnie zrobione!
C. Styl, ortografia, interpunkcja : 5, mini minusem, jakieś drobiazgi były, ale nie zwróciłam dokładnie uwagi.
D. Bohaterowie : 5. Za niezdecydowaną narratorkę i wiecznie pijanego Kubę.
E. Akcja : 5! Ruszyła mnie ta historia. Niby nic się nie działo specjalnego, a jednak.
F. Ogólne wrażenie : jedyne z tych pięciu, przy którym łezka mi się zakręciła. Poprostu podpasowało sercu 5
Na oko:
1. Tekst 5.
2. Tekst 4.
3. Tekst 1.
I chce wiedzieć, która co pisała
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Blueberry dnia Sob 18:15, 20 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
Gość
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:53, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Cóż nie jestem fanką tego święta dlatego temat pojedynku jakoś specjalnie mnie nie zachwycił. Ciesze się jednak że przeczytałam wasze miniaturki i dziękuje wszystkim autorkom za tą wspaniałą chwilę spędzoną nad ich twórczością.
TEKST 1
Pomysł trochę oklepany. Niby ją facet kocha i z miłości chce poczekać a tu na boku obraca inne panienki. Bohaterowie też mnie jakoś specjalnie nie zachwycili. Ona kocha go i wychwala pod niebiosy ale jednocześnie cierpi po stracie byłego, a on jest tak cudowny że aż nierealny. Historia nie jest zła, po prostu mnie nie porwała.
Pomysł- 3pt
Wykonanie- 4pt
Styl, ortografia, interpunkcja-4pt
Bohaterowie-3pt
Akcja-3pt
Ogólne wrażenie-4pt
TEKST 2
Piękny, niezwykle emocjonalny aż się popłakałam czytając, ze szczęścia oczywiście Podoba mi się twoja bohaterka, lubię ludzi u których nadzieja umiera jako ostatnia. Podziwiam jej oddanie i wytrwałość. Ogólnie baaardzo mi się podobało
Pomysł-5pt
Wykonanie-5pt
Styl, ortografia, interpunkcja-5pt
Bohaterowie-5pt
Akcja-5pt
Ogólne wrażenie-5pt
TEKST 3
Pomysł ciekawy, sądzę jednak że przydałoby się go bardziej rozwinąć, jak dla mnie bardziej nadawałby się na dłuższe opowiadanie ale to tylko moje odczucie. Za to podobało mi się że nie jest to kolejny tekst o wielkiej romantycznej miłości. Nie twierdzę że jest w niej coś złego ale miło od czasu do czasu przeczytać coś odmiennego.
Pomysł-5pt
Wykonanie-4pt
Styl, ortografia, interpunkcja-4pt
Bohaterowie-4pt
Akcja-3pt
Ogólne wrażenie-4pt
TEKST 4
WOW! Nie wiem czy po przeczytaniu tego stać mnie na coś lepszego ale postaram się. Tekst genialny, gorące, wręcz odczuwalne emocje i te opisy...czuje się jakbym sama wręcz się znajdowała w tym opowiadaniu. Po prostu BOSKIE!!!
Pomysł-5pt
Wykonanie-5pt
Styl, ortografia, interpunkcja-5pt(może i coś było ale w ogóle nie zwróciłam na to uwagi)
Bohaterowie-5pt
Akcja-5pt
Ogólne wrażenia-5pt
TEKST 5
Bardzo życiowe i prawdziwe. Bohaterowie-zwykli ludzie którzy popełniają błędy. Pokazane że miłość ma niejedno oblicze i czasem można się co do niej pomylić. Zaskakujące, przynajmniej jak dla mnie zakończenie. Świetna miniaturka.
Pomysł-5pt
Wykonanie-5pt
Styl, ortografia, interpunkcja-4pt
Bohaterowie-5pt
Akcja-4pt
Ogólne wrażenie-5pt
Podsumowując
1.Tekst 4
2.Tekst 2
3.Tekst 5
Bardzo przepraszam jeśli kogoś uraziłam, na pewno nie miałam takiego zamiaru. Podziwiam was wszystkie bo ja nigdy nie potrafiłabym napisać czegoś nawet w jednej setnej tak wspaniałego jak każda z was ;*
Kam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kasiorek.o
Gość
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Nie 23:45, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Obiecałam to oceniam, choć nie lubię.
Tekst 1:
A. Pomysł 4
B. Wykonanie 5
C. Styl, ortografia, interpunkcja 4
D. Bohaterowie 5
E. Akcja 4
F. Ogólne wrażenie 4
Pomysł troszkę już zużyty.I jakoś tak bardzo Zmierzchowo. Zostawiona przez Edwarda znajduje oparcie w Jacobie.Mówi, że kocha, ale nie potrafi zapomnieć o poprzednim.
Tekst 2
Pomysł-5pt
Wykonanie-4pt
Styl, ortografia, interpunkcja-5pt
Bohaterowie-5pt
Akcja-5pt
Ogólne wrażenie-5pt
Bardzo uczuciowe. Strasznie mnie przygnębiła ta walka o nadzieję. Fajnie, że jednak happy end.Dużo dialogów,które pisze się łatwiej.
Tekst 3
A. Pomysł 4
B. Wykonanie 4
C. Styl, ortografia, interpunkcja 4
D. Bohaterowie 4
E. Akcja 4
F. Ogólne wrażenie 4
Hm...Odniosłam wrażenie, że to wyrwany z kontekstu fragment jakiejś większej całości. Nie do końca do mnie trafiło. Ale fajnie, że coś mniej słodko-romantycznego. Przydałby się ciąg dalszy. I ciąg wcześniejszy.
Tekst 4
A. Pomysł 5
B. Wykonanie 5
C. Styl, ortografia, interpunkcja 5
D. Bohaterowie 5
E. Akcja 5
F. Ogólne wrażenie 5
Świetne. Trzyma w napięciu i oczekiwaniu. Te emocje bohaterów. Super styl i język. Dopracowane perfekcyjnie.
Tekst 5
Pomysł-5
Wykonanie-5
Styl, ortografia, interpunkcja-4
Bohaterowie-5
Akcja-4
Ogólne wrażenie-5
Bardzo życiowe,proste. Pokazuje, że błędy, które popełniamy nie muszą rujnować niczego. I, że samo iskrzenie między dwojgiem ludzi to za mało.
Generalna kwalifikacja:
1-tekst 4
2- tekst 2
3- tekst 5
4- tekst 3
5- tekst 1
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
like_
Gość
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:30, 08 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
I co ja mała myszka mogę ha?
Tekst 2 powalił mnie niemal. Choć prawda jest taka, że nie miał niesamowitej przewagi nad resztą.
nie lubię oceniać... ale cóż mi pozostało?
TEKST1
A-3
B-4
C-4
D-4
E-3
F-4
Tak to nawet w rzeczywistości bywa. Prawdziwa historia.
TEKST2
A-5
B-5
C-4
D-5
E-5
F-5
Tekst chwyta za serce, wywołuje łezkę. Cudo. Ta miniaturka u nie wygrywa.
TEKST3
A-4
B-4
C-3
D-4
E-3
F-4
Historia nieromantyczna, porusza trudną kwestię.
TEKST4
A-5
B-5
C-4
D-4
E-4
F-5
hm...
TEKST5
A-4
B-4
C-3
D-3
E-3
F-4
Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy..
Darzę Szanowne Autorki ogromnym szacunkiem za ich twórczość. Piszecie dojrzałym językiem, niemal bezbłędnie, przede wszystkim piszecie z pasją! I za to Was kocham!
Chciałabym jeszcze wiedzieć kto co napisał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
polly
Administrator
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:27, 10 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dobra. Miałam to zrobić wcześniej, ale jestem leniem. Zagłosuję i zamknę temat.
Dziękuje za teksty, były bardzo dobre. Poziom był wyrównany, ale znalazły się perełki.
TEKST 1
Taylor Swift mnie zabiła. Nie ma to jednak przełożenia na ocenę xD Być może dlatego, że to nie mój dzień, ciężko mi było się w tym połapać. Pomysł "życiowy" jak go tu sprytnie nazwano. Tylko w wykonaniu czegoś mi zabrakło.
A. Pomysł - 3
B. Wykonanie - 3
C. Styl, ortografia, interpunkcja - 4
D. Bohaterowie - 3
E. Akcja - 4
F. Ogólne wrażenie - 3
TEKST 2
Bardzo fajny tekst. I mimo, że zmierzch, to jakiś lekkostrawny. Bardzo mi się podobał. Tylko zakończenie mnie trochę zdziwiło. Ale od zawsze wiadomo, że wolę, jak skończy się źle.
A. Pomysł - 5
B. Wykonanie - 5
C. Styl, ortografia, interpunkcja - 4
D. Bohaterowie - 4
E. Akcja - 4
F. Ogólne wrażenie - 4
TEKST 3
Idea kłóciła mi się z akcją. Osobiście pozbyłabym się trudnego dzieciństwa (nie tylko osoby z przeszłością spędzają w ten sposób walentynki (ekhm...) i być może takie "zwyczajne" potraktowanie problemu miałoby większy wydźwięk), ale to nie mój tekst xD
A. Pomysł - 3
B. Wykonanie - 2
C. Styl, ortografia, interpunkcja - 4
D. Bohaterowie - 3
E. Akcja - 2
F. Ogólne wrażenie - 3
TEKST 4
No i nie miałam żadnej zabawy, bo trafił się profesjonalny tekst. Nawet nie wiem co mam napisać. Absolutnie 5 za pomysł, zwłaszcza pierwszą część. Realistyczne, szczegółowe, dynamiczne, naturalne i płynne.
A. Pomysł - 5
B. Wykonanie - 5
C. Styl, ortografia, interpunkcja - 4
D. Bohaterowie - 4
E. Akcja - 5
F. Ogólne wrażenie - 5
TEKST 5
Tekst niezły, choć mocno rozczarował mnie koniec. Podoba mi się styl i umiejętność budowania zdań. Fabuła też była odpowiednia, choć wkurzyło mnie to, że rozeszło się po kościach.
A. Pomysł - 4
B. Wykonanie - 4
C. Styl, ortografia, interpunkcja - 5
D. Bohaterowie - 4
E. Akcja - 5
F. Ogólne wrażenie - 4
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
Fanatyk
Dołączył: 03 Lip 2009
Posty: 1071
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Świat. Płeć:
|
Wysłany: Pią 20:52, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Pani i Panowie, chłopcy i dziewczęta!
Związku z tym, iż naszych kochanych adminek nie ma...(wrrr), postanowiłam osobiście przeliczyć głosy i oznajmić zwycięzcę!
(Od razu mogę się przyznać, że poległam z kretesem i zajmuję ostatnie miejsce )
A więc, by nie przedłużać chwili oczekiwań, piszę co następuje:
TEKST NR.1 - 253.5pkt.
TEKST NR.2 - 288pkt.
TEKST NR.3 - 241pkt.
TEKST NR.4 - 294,5pkt.
TEKST NR.5 - 271pkt.
Spoglądając na punkty, łatwo ocenić kolejność miejsc na "podium".
1. miejsce - tekst nr.4
2. miejsce - tekst nr.2
3. miejsce - tekst nr.5
4. miejsce - tekst nr.1
i ostatnie, przypominam, że moje...
...5. miejsce - tekst nr.3
Oczywiście prosiłabym, o przyznanie się pozostałych laureatów i skuteczne dobijanie się do polly i satana.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blueberry
Fanatyk
Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 1068
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z owond. Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:48, 24 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ostatni będą pierwszymi, na pewno Sonny Następnym razem Ci się uda
TYMCZASEM, apeluję o ujawnienie się autora tekstu nr 5, który był moim faworytem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cornelie
Gość
Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Nie 15:33, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Przyznaję się, że tekst numer 2 jest mój
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blueberry
Fanatyk
Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 1068
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z owond. Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:06, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Gratulacje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
Fanatyk
Dołączył: 03 Lip 2009
Posty: 1071
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Świat. Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:55, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Podpisuję się pod tymi gratulacjami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dilena
Gość
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:43, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nie byłam tu dawno.
Ta życiowa, zmierzchowa jedynka jest moja
Dziękuję wszystkim za oceny.
Chciałabym jeszcze podkreślić tylko, że MINIATURA JEST MOJĄ HISTORIĄ, którą musiałam z siebie wyrzucić, a nie chciałam tego robić na przykład na teesie.
Spodziewałam się średnich ocen, ale ja mówię... Chamidło imieniem Artur mi w głowie siedziało i musiałam go wyrzucić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blueberry
Fanatyk
Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 1068
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z owond. Płeć:
|
Wysłany: Wto 23:00, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Łał nieźle
Zraziłaś mnie troszkę tym zmierzchowym motywem...ale jak przed chwilą jeszcze raz przeczytałam, to ci powiem, że, hm, ciekawa? historia. Ciekawa to złe słowo. No nie wiem, tak czy inaczej, dobry kawałek tekstu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
chochlica1
Gość
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Nie 9:47, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Dobra, to skoro wszystkie się przyznajecie, to ja też tak nieśmiało wyjdę z ukrycia...
Mój tekst to tekst numer 4 i jestem masakrycznie zdziwiona, że ma najwięcej głosów Mimo to dziękuję :* Matko... paranoja, żeby ktoś na mój badziew głosował, zwłaszcza że inne miniaturki były znacznie lepsze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
Fanatyk
Dołączył: 03 Lip 2009
Posty: 1071
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Świat. Płeć:
|
Wysłany: Nie 13:22, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
W takim razie gratuluję pomysłu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|